Ryszard Dołomisiewicz śledzi poczynania polskiej reprezentacji w Drużynowym Pucharze Świata. Półfinał rozgrywany w Anglii przekonał go o doskonałym "zmyśle trenerskim" Marka Cieślaka. - Dotychczasowe występy Polaków, nie tylko półfinał w King's Lynn, ale także ostatnie lata pokazują, że trener Marek Cieślak ma "nosa" w dobieraniu zawodników do kadry narodowej. To są żużlowcy, którzy nie zawsze dobrze spisują się w lidze, a w zawodach o DPŚ jeżdżą znakomicie. Trzeba również podkreślić to, że wszyscy zawodnicy reprezentujący nasz kraj są bardzo mocni psychicznie i pewni swego. To daje efekty w postaci medali - mówi Dołomisiewicz.
Zdaniem wieloletniego żużlowca Polonii Bydgoszcz Brytyjczycy byli dobrze przygotowani do półfinału, jednak przegrali sami ze sobą. - Nie pomógł im tor, który był dobrze przygotowany. To nie tutaj tkwiła przyczyna ich porażki. Według mnie zaważył fakt, że jechali u siebie i nie wytrzymali presji. Gdyby startowali np. w Danii, być może zaprezentowaliby się lepiej. Idąc tym tropem, w finale to Polacy będą pod dużą presją. Jednak w przypadku naszej drużyny wydaje mi się, że taki paraliż, jaki na początku półfinału dopadł Brytyjczyków, nam nie grozi - mówi wychowanek Polonii Bydgoszcz.
W barażu Dołomisiewicz dość niespodziewanie liczy na Anglików. - Moim zdaniem już w drugiej części półfinału Brytyjczycy pokazali, że są mocni, mimo że w ich składzie nie ma wielkich nazwisk. Nawet jeśli w barażu pojadą bez Scotta Nicholsa, to i tak powinni się znaleźć w finale. Nieprzewidywalni będą również Rosjanie, którzy mają światowej klasy lidera, Emila Sajfutdinowa. Jednak to jest jeszcze młody zawodnik, który nie zawsze wytrzymuje presję - mówi "Dołek".
Zdaniem Dołomisiewicza finał będzie bardzo emocjonujący i Polacy, mimo że są faworytami, będą musieli uważać na swoich przeciwników. - W finale wcale nie będzie tak łatwo. Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu i z góry przyznawać naszej drużynie złote medale. Tor w Gorzowie to nasz atut, ale również Duńczycy znają go doskonale. Z własnego doświadczenia wiem, że znajomość toru odgrywa naprawdę wielką rolę. Zawodnik, który jest w słabej formie lub po prostu spisuje się przeciętnie, ale zna tor i wie jakimi ścieżkami należy jechać, może być groźny dla najlepszych - podsumowuje Dołomisiewicz.