Bartosz Zmarzlik: W play-offach będziemy walczyć!

W dalszym ciągu nie wiedzie się na wyjazdach zawodnikom Caelum Stali Gorzów. Podopieczni Czesława Czernickiego w niedzielę nie sprostali Włókniarzowi Częstochowa i przegrali 46:44. - Przegraliśmy ten mecz defektami Iversena - podkreślał po meczu Bartosz Zmarzlik, nawiązując do pecha z jakim w niedzielę musiał mierzyć się Duńczyk.

Iversena nawiedziła prawdziwa plaga defektów. W dwóch pierwszych wyścigach niedzielnego spotkania, to właśnie kłopoty sprzętowe rozdawały karty i pozbawiły Duńczyka przynajmniej jednego pewnego punktu. W końcowym rozrachunku właśnie tego jednego oczka zabrakło gorzowianom do chociażby podziału punktów na częstochowskim torze. - Można powiedzieć, że przegraliśmy ten mecz defektami Iversena. Bez tych defektów ten mecz mógłby się inaczej zupełnie potoczyć. Przegraliśmy, mieliśmy gorszy dzień, ale jedziemy dalej - mówił Bartosz Zmarzlik, który po swojej jeździe pozostawił bardzo pozytywne wrażenie i mecz zakończył z dorobkiem czterech punktów. - Mój występ nie był najgorszy, ale mogło być lepiej. W sumie w jednym biegu zawiodłem, bo mogłem pokonać Rafała Szombierskiego i zdobyć jeden punkt. Nie wykorzystałem jednak jego błędu.

Niektórzy zawodnicy, jak chociażby Nicki Pedersen narzekali na przygotowanie toru. Duńczyk pokusił się nawet o stwierdzenie, że na tak twardej nawierzchni nie miał jeszcze okazji startować w swojej karierze. - Praktycznie tylko jazda pod bandą gwarantowała wygrane. Po starcie trzeba było od razu wynosić się pod bandę i jechać tą jedną linią. Można było się jednak pościgać na tym torze. Zarówno rywale, jak i nasz zespół nie ustrzegliśmy się błędów - opowiada 16-letnia nadzieja gorzowskiego żużla.

Podczas, gdy w najbliższą niedzielę rozegrana zostanie ostatnia seria spotkań rundy zasadniczej żużlowej Ekstraligi 16-latka czeka start w pierwszej odsłonie walki o tytuł najlepszego juniora na świecie. Zmarzlik w doborowym towarzystwie będzie chciał pokusić się o niespodziankę, choć jednocześnie zna swoje miejsce w szeregu. - Nie ukrywam, że chciałbym zająć miejsce na podium, ale będzie to bardzo trudne. Nie jadą tam słabi zawodnicy. Jak na pierwszy rok startów, to myślę, że byłbym zadowolony z miejsca w czołowej szóstce, a nawet ósemce - podkreśla.

Ze względu na start Zmarzlika gorzowianie ostatni pojedynek w rundzie zasadniczej rozegrają dopiero 31 lipca z PGE Marmą Rzeszów. Mecz z beniaminkiem będzie jednak tylko o pietruszkę bowiem gorzowianie bez względu na wynik w pierwszej rundzie play-off spotkają się z leszczyńską Unią. - Mogło być lepiej, bo mogliśmy zająć drugie miejsce. Przypadła nam jednak trzecia lokata. W play-offach będziemy walczyć - kończy Bartosz Zmarzlik.

Komentarze (0)