- Wszyscy zawodnicy są raczej w optymalnej formie. W meczu z Łodzią zaimponował zaciąg brytyjski, bardzo dobrze przygotowany sprzętowo. Teraz najważniejsze jest dla nas spotkanie z Gdańskiem. Musimy je wygrać, by mieć przewagę nad trzecią drużyną w tabeli. Będziemy teraz pracować nad tym, by jak najlepiej dopasować się do własnego toru. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza, jak nasz awans do Ekstraligi. Wszystko jest temu podporządkowane. Zawodnicy i działacze robią wszystko, aby cel ten osiągnąć. Na dzień dzisiejszy jesteśmy drużyną, która zasługuje na ten sukces. W urzędzie miasta są też już zarezerwowane środki na budowę sztucznego oświetlenia naszego stadionu - stwierdził Wojciechowski.
Mimo skromnych zdobyczy punktowych, dobre wrażenie po ostatnim ligowym meczu pozostawili po sobie polscy juniorzy teamu z Wielkopolski, którzy bez kompleksów walczyli z liderami łódzkiego Orła na jego własnym torze. Zazwyczaj wymagająca nawierzchnia, która przy poziomie umiejętności wielu młodych żużlowców pozwala im tylko na walkę o ukończenie wyścigu, dla młodzieżowców Startu była zdecydowanie niestraszna.
- Nasi krajowi juniorzy robią stałe postępy i to widać na torze. Wyróżnić trzeba Oskara Fajfera, który z meczu na mecz jeździ coraz lepiej, również z trudnymi przeciwnikami. Myślę, że już na fazę play off wróci lider naszych młodzieżowców, czyli kontuzjowany w tej chwili Kacper Gomólski. Będziemy mieć więc dwóch lub trzech juniorów, którzy będą bić się o miejsce w składzie. Jestem zadowolony z tego, jak przebiega szkolenie w Starcie. Mamy juniorów, których stać na walkę nawet w Ekstralidze - ocenił Wojciechowski.