Jednym z ostatnich treningów dla Zmarzlika przed niedzielnym finałem była środowa runda MDMP w Opolu. Junior Stali Gorzów spisał się bardzo dobrze. Nie znalazł pogromcy, a biegi wygrywał zdecydowanie. - Trudno nie być zadowolonym, gdy zdobywa się komplet punktów - komentuje Zmarzlik. - Nie wynik jest jednak najważniejszy, a możliwość jazdy i treningu. Lubię tor w Opolu. Jest jednym z niewielu, na którym można rozpędzać się przy bandzie. To owal stosunkowo krótki i techniczny, więc można się sporo nauczyć. Kiedyś na nim startowałem, lecz było to ok. 2-3 lata temu. Tak dawno, że praktycznie tego nie pamiętam.
W Poole Zmarzlika czeka znacznie trudniejsze zadanie. 16-latek mimo że będzie najmłodszym uczestnikiem finałów, to chciałby powalczyć o medal. - Podium to moje marzenie - mówi Zmarzlik. - Sądzę, że stać mnie na dobry wynik, choć jak przeglądałem listę startową, to nie ma na niej słabych nazwisk i każdy może być groźny. Jeśli nie zdobędę medalu, to nic się nie stanie. Jak nie teraz, to spróbuję za rok czy dwa. Jestem młodym zawodnikiem i przede mną jeszcze długa kariera. Dlatego w przypadku niepowodzenia nie będę rozpaczał, a zmobilizuję się do walki w następnych latach.
Tegorocznego mistrza świata juniorów wyłoni nie jak dotychczas jeden turniej, a cykl czterech. - To dobry pomysł - uważa Zmarzlik. - Rywalizacja będzie sprawiedliwsza i wygra najlepszy, czyli ten, kto w czterech zawodach zaprezentuje najrówniejszą formę. Pojedyncza wpadka czy defekt lub upadek nie wypaczą wyników, ponieważ będzie możliwość rehabilitacji w kolejnym turnieju. W jednodniowym finale często dochodziło z kolei do niespodzianek, a jedno niepowodzenie przekreślało szanse na zwycięstwo. Teraz tego unikniemy.
Bartosz Zmarzlik marzy o medalu IMŚJ