- Nie poradziliśmy sobie. Dawno nie jeździliśmy na tak przyczepnym torze. Mieliśmy przeskok z twardego Tarnowa na bardzo przyczepne Leszno i nie wyszło nam. Jedynym, który radził sobie w każdych warunkach był Grisza Łaguta. Pozostali muszą do niego równać. Musimy szybko wyciągnąć wnioski z tej porażki. Trudno na razie powiedzieć, kto będzie naszym rywalem w dwumeczu o siódme miejsce. Musimy być lepiej przygotowani na przyczepną nawierzchnię, gdyby przyszło nam się zmierzyć z Betardem Spartą Wrocław - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Marian Maślanka.
Zawodnicy Włókniarza, mimo niezbyt okazałej zdobyczy punktowej w tabeli, dotąd niemal wszędzie walczyli do samego końca tworząc piękne widowiska i przegrywając niewysoko. Tymczasem w Lesznie częstochowianie dostali tęgie lanie. - Nie spodziewałem się tak wysokiej porażki, ale również nie sądziłem, że tor w Lesznie będzie aż tak przyczepny. Na pewno poza Griszą Łagutą nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu na takie warunki. Byliśmy bezpośrednio po meczu w Tarnowie. Tam było bardzo twardo i taka przerzutka na przyczepną nawierzchnię w Lesznie nie wyszła nam na zdrowie. Po prostu nie te silniki i nie te sprężenia - stwierdził prezes klubu spod Jasnej Góry.
Włókniarzowi nie udało się awansować do fazy play-off. Czy to duży zawód? - Nie. Od początku mamy jeden cel: utrzymać Ekstraligę. Tak ten skład był budowany, takie są możliwości finansowe klubu. To byłaby dla nas piękna niespodzianka gdybyśmy znaleźli się w play-offach. Niewiele brakło, ale jednak nie udało się. Musimy się teraz skoncentrować nad tym, co przed nami i dalej walczyć o Ekstraligę - zakończył Marian Maślanka.
Prezes Marian Maślanka zapewnia, że Włókniarz Częstochowa mocno powalczy o utrzymanie w Speedway Ekstralidze
na Instagramie 
na Facebooku 
