- Odstępujemy od przyjęcia tej kary, bo współczujemy poznaniakom trudnej sytuacji finansowej. Nie muszą nam płacić pieniędzy. Prawdopodobnie także GKSŻ również zrezygnuje z przyjęcia kary od Lechmy - mówił na łamach Gazety Pomorskiej prezes grudziądzkiego klubu, Zbigniew Fiałkowski.
Całą sprawą zbulwersowany jest Polny. - Dobrze liczy ten mój kolega Zbyszek Fiałkowski. Zdobył się na gest, rezygnując z należnej zgodnie z regulaminem kwoty za walkower w meczu wyjazdowym z Lechmą Poznań. Nie dziwię się jednak dlaczego. Znając stawki wynagrodzeń zawodników w pierwszej lidze oraz przybliżone wypłaty, jakie Zbyszek musiałby przełknąć po takim spotkaniu, można śmiało powiedzieć, że klub z Grudziądza zarobił. Tylko co na to mówią zawodnicy? Na ich kontach pojawi się mniej pieniędzy.
Przypomnijmy, iż gdański klub, a właściwie jego księgowość, ma za sobą ciężką przeprawą z poznańską Lechmą, której zawodnicy podczas meczu w Gdańsku oprotestowali sposób przygotowania toru i zrezygnowali ze startów w części wyścigów. - To także nie fair wobec innych klubów, chociażby pozostałych, walczących o utrzymanie. My rywalizowaliśmy z Poznaniem dwukrotnie. Nie ujawnię ile nas kosztowały oba spotkania. Pewnie i tak mniej niż bydgoszczan, gdzie zawodnicy mają w pierwszej lidze najwyższe kontrakty. Współczuje poznaniakom trudnej sytuacji finansowej, ale może niebiosa w jakiś sposób ukarały prezesów tego klubu za ciągły brak rozsądku i próbę strajku podczas meczu w Gdańsku? - pyta sternik Wybrzeża.
- Sprawdziły się moje słowa, bo już wtedy przepowiedziałem, że takie zachowanie niektórych włodarzy Lechmy podczas meczu w Gdańsku spowodowane było próbą oszczędzenia w kasie. Co więcej próbą wyłudzenia od nas pieniędzy za ewentualnie przyznany walkower. Tylko końcowy efekt był taki, że z torem okazało się wszystko w porządku, a nasi kibice obejrzeli szopkę i dodatkowo musieliśmy zawodnikom wypłacić pieniądze za … puste przebiegi. Jeszcze raz powtarzam, że dziwię się postawie zawodników, którzy wówczas nie wyjechali na tor. Omamieni przez swoich działaczy wówczas nie zarobili wszystkich pieniędzy. Co więcej już wtedy powinni przejrzeć na oczy, że sytuacja jest trudna. Dlatego nie jestem za tym, by w takich sytuacjach pobłażać i rezygnować z jakichkolwiek kar - zakończył Polny.