Według niektórych kibiców zielonogórzanie odpuszczą mecz w Toruniu, by w rundzie play-off trafić na PGE Marmę Rzeszów. - Wie pan co? Mnie to już głowa boli od tego gadania. Ludzie powinny być pociągani do odpowiedzialności za takie oskarżenia. Przecież to psuje wizerunek sportu żużlowego. Ja jako trener nigdy nie kazałem swojej drużynie odpuszczać meczu. Z reprezentacją było podobnie. Nawet jeśli opłacałoby nam się w Drużynowym Pucharze Świata jechać w barażu to nie mówiłem zawodnikom, żeby specjalnie przegrywali. To byłby początek końca sportowej rywalizacji. Mówi się, że mecz z Marmą specjalnie odpuściliśmy (był remis 45:45 - red.). Mieliśmy trzy defekty w ostatnich trzech biegach. Piotr Protasiewicz wywiózł na pierwszym łuku Jasona Crumpa aby zrobić miejsce dla Andreasa Jonssona. Potem defektuje mu motocykl w sytuacji, kiedy jadą za nim rywale i mogliby go potrącić. Kto normalny by robił to specjalnie? Ja już tracę powoli nadzieję, że ludzie się opamiętają. Mamy takie piekiełko i trzeba się niestety do tego przyzwyczaić - stwierdził Marek Cieslak w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej.
W ostatnim czasie Władysław Komarnicki stwierdził, że w wielkim finale rozgrywek spotkają się drużyny Unibaksu Toruń i Caelum Stali Gorzów. - Jak ja słucham wypowiedzi tego pana to nie wytrzymuję. Szanuję go jako biznesmena, bo wiele dla żużla zrobił, pewnie najwięcej w historii Gorzowa. Jednak jako działacza sportowego już nie. Po prostu chłopina się na tym nie zna, a jego wypowiedzi tylko o tym świadczą. A kto będzie w finale? Nie wiem, cztery drużyny mają bardzo silne składy, ale moim zdaniem nie taki będzie zestaw walczących o złoty medal w tym sezonie - powiedział szkoleniowiec klubu spod znaku Myszki Miki.
Źródło: Gazeta Wyborcza