Marek Cieślak: Drugie miejsce wstydu nam nie przynosi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <I>Mieliśmy za dużo dziur w składzie. Myślałem, że do końca będziemy walczyli i uratujemy bonus - powiedział po przegranym z Unibaxem Toruń pojedynku niezbyt zadowolony trener Stelmet Falubazu </i> - Marek Cieślak.

- W pewnym momencie pojedynku było już tylko 6 punktów do odrobienia i wierzyłem w to, że uda nam się zminimalizować te straty. Jednak Andreas Jonsson po sobotnim zwycięstwie nie mógł chyba zebrać myśli żeby powalczyć. Nie wiem także, co się dzieje do końca z Jonasem. Rzeczywiście trafiał w tym spotkaniu na same ciężkie biegi. Myślę, że wyciągniemy wnioski z tego spotkania i jeżeli przyjdzie nam ponownie jechać w Toruniu to postaramy się wystąpić o wiele lepiej. Przyznam, że pojechaliśmy słaby mecz, bo rzeczywiście jechało nam jedynie dwóch zawodników. Gdyby Jonsson zapunktował lepiej, wynik wyglądałby inaczej - powiedział po spotkaniu trener Stelmetu Falubaz Zielona Góra.

Pojedynek w Toruniu był pierwszym meczem wyjazdowym w tym sezonie w wykonaniu Grzegorza Zengoty. Jak trener ocenia jego występ? - Wiadomo, chciałem żeby Zengota miał jak najwięcej startów, więc i pojechał w biegu nominowanym. To był jego pierwszy mecz na wyjeździe. Widać, że chłopak się stara, jest waleczny i chce zdobywać punkty. Nie da się jednak w chwilę nadrobić tego czasu, który stracił podczas kontuzji - ocenił Cieślak.

Szkoleniowiec nie był zbytnio zadowolony z występu Patryka Dudka, zdobywcy trzech punktów. - Z nim to jest tak, że w biegach juniorskich startując w IMŚJ i innych indywidualnych turniejach jedzie dobrze. Z jego jazd w lidze nie jestem zaś zadowolony. Uważam, że stać go na o wiele więcej punktów, przynajmniej na wygrywanie tych biegów juniorskich. Trudno stwierdzić dlaczego tak jest. Przypuszczam ze to po części sprawa psychiki - stwierdził.

Narada przedmeczowa w zielonogórskiej ekipie

Falubaz Zielona Góra po rundzie zasadniczej znajduje się na drugim miejscu. Czy trener drużyny z Grodu Bachusa jest zadowolony z takiego wyniku? - Gdybym wiedział przed sezonem jakie nieszczęścia nas spotkają, to bałbym się po prostu jak to się wszystko skończy. Przecież wyleciało nam z powodu kontuzji aż dwóch podstawowych zawodników. Jakby "Zengi" i Dobrucki byli normalnie w składzie to obecnie śmialibyśmy się ze wszystkiego. Jednak to 2 miejsce na pewno wstydu nam nie przynosi - ocenił.

Już w kolejną niedzielę rozpocznie się faza play-off. Zielonogórzan czeka mecz wyjazdowy z rzeszowską drużyną. - Jesteśmy optymistami i na pewno cieszę się, że nie ma wówczas żadnego Grand Prix, bo jak są tego typu turnieje przed zawodami, a zwłaszcza meczami wyjazdowymi to jest tak jak w tym pojedynku w Toruniu. Mamy teraz spokojnie czas na przygotowania i sobie poradzimy - zakończył.

Źródło artykułu: