Liderzy Unii Leszno i Caelum Stali Gorzów o odwołaniu meczu

Mecz pierwszej rundy play-off Speedway Ekstraligi pomiędzy Unią Leszno a Caelum Stalą Gorzów został odwołany ze względu na zły stan toru. Mimo usilnych starań leszczynian po opadach deszczu, nawierzchni nie udało się należycie przygotować.

Działacze Unii Leszno już raz pokazali w tym sezonie, że nawet po silnych opadach są w stanie przygotować tor, który pozwala na rozegranie zawodów. Tym razem było jednak inaczej. Deszcz w Lesznie spadł na tyle późno, że nawierzchnia nie zdołała przeschnąć i sędzia Piotr Lis zmuszony był odwołać szlagierowo zapowiadający się mecz. Decyzja ta spotkała się z dużą dezaprobatą publiczności.

Zawodnik Caelum Stali Gorzów Nicki Pedersen przyznał, że nie jest pewny czy tor na stadionie Smoczyka pozwalał na rozegranie bezpiecznych zawodów. - Chcieliśmy odjechać to spotkanie. Jednak nawet zawodnicy z Leszna przyznali, że tor wyglądał źle. Ja nawet nie byłem na torze, więc nie do końca mogę coś w tym temacie powiedzieć. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję i mecz został przełożony.

Duńczyk zaznacza, że mecz z leszczynianami jest dla drużyny Caelum Stali bardzo ważny, a on sam był do niego dobrze przygotowany. - Byłem dzisiaj w pełni gotowy do jazdy. Nasza drużyna jest bardzo zmotywowana. Chcemy dobrze wypaść w fazie play-off. To, czy mecz się odbędzie nie zależy jednak od sędziego, który uznał, że tor jest niebezpieczny do jazdy i odwołał spotkanie – zakończył popularny "Power".

Z decyzją Piotra Lisa zgadza się lider leszczyńskich Byków Jarosław Hampel. Aktualny wicemistrz świata uważa, że ewentualny mecz mógłby być fatalny w skutkach. - Nie mam żadnych zastrzeżeń do decyzji sędziego. Warunki torowe faktycznie były bardzo trudne i było duże zagrożenie, że mecz ten rozgrywałby się w warunkach szczególnego ryzyka i niebezpieczeństwa. Może na pierwszy rzut oka nawierzchnia nie wyglądała najgorzej, ale jak się trochę przyjrzało, to można było zauważyć, że jest na nim dużo niebezpiecznych miejsc. Mogło to być dużym problemem dla zawodników.

Popularny "Mały" twierdzi, że mimo starań leszczynian warunki atmosferyczne nie pozwalały na doprowadzenie nawierzchni do stanu pozwalającego na rozegranie zawodów. - Myślę, że nie można było nic więcej z tym torem zrobić. Temperatura była zbyt niska, a z kolei wilgotność powietrza za wysoka, aby udało się doprowadzić tę nawierzchnię do dobrego stanu.

Komentarze (0)