Marek Cieślak dla SportoweFakty.pl: Nie wiem, czym Miedziński zasłużył sobie na dziką kartę

Sporo kontrowersji narosło wokół sprawy dzikiej karty na Grand Prix Polski w Toruniu. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami otrzymał ją Darcy Ward, a nie nominowany przez organizatorów Adrian Miedziński. Portal SportoweFakty.pl zapytał trenera kadry narodowej, Marka Cieślaka, co sądzi na ten temat.

- Nie powala mnie to na kolana i z tego tytułu nie czuję jakiegoś wielkiego nieszczęścia. Oczywiście, ja jako trener kadry mam opiniować kandydatury. Zazwyczaj robi się tak, że idzie się na rękę organizatorowi. Leszno chciało u siebie Balińskiego i nie miałem zastrzeżeń. Toruń chciał Miedzińskiego i również nie mam nic przeciwko temu. Gdyby nie chodziło o to, że miasto chce mieć swojego zawodnika, to osobiście powiedziałbym "czemu Miedziński, a nie Janowski czy Pawlicki?" Oni skorzystaliby na tym więcej. Z drugiej strony myślę, że u nas troszeczkę wyolbrzymia się ten problem z dziką kartą dlatego, że tak naprawdę to my nie wiemy, jak było z Kołodziejem, jaki był koszt tego, żeby dostał on dziką kartę na cały sezon. Uważam, że robienie lamentu nie jest teraz tego warte. Wolałbym, żeby jeździł Polak, ale z drugiej strony rozumiem, że załatwia się różne rzeczy i wtedy na pewno dochodzi do jakichś obietnic. Choć nie wiem, nie byłem przy tym i tylko tak mi się wydaje - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Marek Cieślak.

Selekcjoner kadry narodowej podkreślił, że jego zdaniem Adrian Miedziński na dobrą sprawę nie zasłużył na dziką kartę na Grand Prix w Toruniu. - Starym zwyczajem poparłem prośbę klubu, żeby jeździł miejscowy zawodnik. Stało się inaczej i nie uważam, żeby była to jakaś wielka tragedia. A powiem więcej. Nie wiem, czym tak naprawdę "Miedziak" zasłużył sobie na dziką kartę. Chyba tylko tym, że jest torunianinem. W tym roku poza meczem ze Stelmet Falubazem Zielona Góra ma kiepski sezon. Jestem zły na niego, bo dwukrotnie był u mnie w reprezentacji na Drużynowy Puchar Świata, a w tym roku nawet do tego się nie załapał. A w Grand Prix on już od dawna powinien być stałym uczestnikiem, bo ma ku temu talent oraz wszelkie predyspozycje i możliwości. Awanturę robiłbym o to, dlaczego tacy młodzi i utalentowani zawodnicy sami nie dostają się do Grand Prix, tylko liczą na dziką kartę - zakończył Cieślak.

Zdaniem Marka Cieślaka brak dzikiej karty na Grand Prix w Toruniu dla Adriana Miedzińskiego jest w Polsce wyolbrzymiony

Komentarze (0)