- Zrobiłbym to inaczej. W drugiej lidze dwóch, a nawet trzech polskich juniorów, w pierwszej lidze dwóch, a w Ekstralidze jeden Polak i ewentualnie jeden jeździec zagraniczny. Myślę, że w niższych klasach rozgrywkowych szkolimy za dużo zagranicznej młodzieży za własne pieniądze, a zapominamy o naszych rodzimych zawodnikach - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marian Wardzała.
Obowiązek jazdy po trzy biegi obu juniorów negatywnie wpływa na ilość startów w meczu lepszego młodzieżowca w zespole. - Zgadza się, ale to już jest coś. Jest o wiele lepiej niż było. Myślę, że to rozwiązanie jest już dobre, ale mimo tego, tak jak powiedziałem, więcej musimy szkolić polskich chłopców również w niższych ligach, żeby w przyszłości doczekać się jeszcze naprawdę konkretnej reprezentacji. Patrzę na egzaminy na licencje, które się odbywają w Polsce. W tym roku doszło chyba tylko do jednej, w Toruniu. To jest bardzo przykry obraz, po pokazuje on, że coraz mniej szkolimy. Nie wiem, czym jest to podyktowane. Być może młodzież nie przychodzi tak chętnie jak kiedyś. Ja to widzę ze swojego podwórka: chłopcy nie garną się do tego sportu. We wcześniejszych latach żużel to był bardzo dobry sposób na życie. Dzisiaj najwyraźniej chłopcy widzą inne sposoby, idą inną drogą i bardzo ciężko jest pozyskać kogoś chętnego, kto chciałby uprawiać żużel - stwierdził trener Tauron Azotów.
Jak Marian Wardzała ocenia postawę tarnowskich juniorów w sezonie 2011? - Jesteśmy chyba najsłabszą ekstraligową drużyną jeśli chodzi o młodzieżowców. To jest nasza ogromna bolączka. Plany były inne, bo Martin Vaculik miał otrzymać polskie obywatelstwo i jeździć jako junior. Zawsze jakiegoś tarnowskiego młodzieżowca można by było wtedy do niego dokooptować. Poza tym okazało się, że kontuzji uległ Jamróg, który dość dobrze się zapowiadał. To bardzo ciężki uraz, bo z kręgosłupem zawsze są poważne sprawy, ale lada moment będzie na torze. W jakiej formie, tego jeszcze nie wiemy. Mamy w tym sezonie bardzo słabą młodzież i tak to trzeba po prostu krótko skomentować - zakończył.
Marian Wardzała zwrócił uwagę na fakt, że coraz mniej młodych chłopców garnie się do żużla