- Biorąc pod uwagę wydarzenia mające miejsce w ostatnich dniach i czekające mnie w przyszły wtorek przesłuchanie przed komisją dyscyplinarną FIM, mam wrażenie, że to jedyna rzecz, jaką mogę zrobić, żeby choć częściowo naprawić szkody, jakie wyrządziłem klubowi, moim kolegom z drużyny oraz kibicom. Moje serce należy do Pszczół i po prostu nie chciałbym jeszcze bardziej zaszkodzić zespołowi oraz jego fanom. Wiem, że zostanę ukarany i podejmuję tę decyzję dla dobra żużla - powiedział Kennett, który od niedzieli odbywa karę siedmiodniowego zawieszenia, nałożoną na niego przez władze speedwaya na Wyspach.
Jak na razie nie wiadomo, kto zajmie miejsce "Eddy'ego" w ekipie z Brandon Stadium. - Klub Coventry Bees pragnie podziękować Edwardowi Kennettowi za stawianie dobra drużyny na pierwszym miejscu i za wyrażoną publicznie chęć naprawienia wyrządzonych szkód. Edward w przerwie zimowej okazał nam wielką lojalność, dlatego to weekendowe zamieszanie jest dla nas wielkim rozczarowaniem. Jednocześnie czujemy, że Kennett teraz będzie działał tylko i wyłącznie w dobrym interesie Pszczół oraz całego środowiska żużlowego. Stosowanie zastępstwa zawodnika przez dłuższy okres czasu nie jest dobrym wyjściem, dlatego jak najszybciej będziemy starali się rozwiązać ten problem - czytamy na oficjalnej stronie teamu z hrabstwa West Midlands.
Przypomnijmy, że pomimo "afery tłumikowej" Edward Kennett będzie mógł w niedzielę wystąpić w pierwszym pojedynku pierwszej rundy play-off Speedway Ekstraligi pomiędzy Unią Leszno a Caelum Stalą Gorzów Wielkopolski. Udział Brytyjczyka w rewanżu stoi natomiast pod wielkim znakiem zapytania.
Edward Kennett (z prawej) nie jest już zawodnikiem Coventry Bees