Ireneusz Kwieciński: Kenneth Hansen nie zachował się jak kapitan drużyny

KSM Krosno w niedzielnym, ostatnim w tym roku meczu przed własną publicznością przegrał z Kolejarzem Rawag Rawicz 38:52. - Kapitan drużyny podciął nam skrzydła - komentował po spotkaniu zdenerwowany trener gospodarzy Ireneusz Kwieciński.

- Nie tak miało wyglądać zakończenie sezonu w Krośnie. Chcieliśmy się godnie pożegnać z kibicami i wygrać ten mecz z Kolejarzem - mówił w rozmowie z naszym portalem. - W ostatniej chwili wzmocniliśmy się Arturem Czają, no ale przed samym meczem kapitan drużyny podciął nam skrzydła. Dzisiaj pechowo jeździł Artur, który w dodatku mocno się poobijał, źle mu się jechało i więcej go nie wystawialiśmy, bo zdrowie jest najważniejsze. Do tego kłopoty sprzętowe miał Borys Miturski. Nie mam jednak żalu do niego, czy reszty chłopaków, którzy dzisiaj walczyli na tym trudnym torze i godnie chcieli się pożegnać z kibicami. Mam żal jedynie do Kennetha Hansena - dodał.

Kapitan krośnieńskich Wilków nie wystąpił w tym spotkaniu, chociaż był tego dnia na stadionie. Na dwie godziny przed meczem zdecydował się jednak na powrót do Danii, a w jego miejsce trener postanowił zastosować przepis o zastępstwie zawodnika. Jaki był powód takiego obrotu spraw? - O tym, że Kenneth Hansen nie wystąpił zadecydowały kwestie finansowe. Muszę jednak powiedzieć, że mamy wobec niego zaległości tylko za punkty z ostatniego meczu, w którym wziął udział. Wszystko miało być uregulowane po meczu z Kolejarzem, ale on chciał pieniądze przed jego rozpoczęciem i powiedział, że inaczej nie wyjedzie na tor. No i nie wyjechał, spakował się i pojechał do domu. Mam żal do niego, bo to nie były duże zaległości, była to kwota kilku tysięcy złotych - wytłumaczył szkoleniowiec.

Ireneusz Kwieciński nie ukrywał, że jest zawiedziony postawą swojego podopiecznego. - Życzę mu, żeby w przyszłości znalazł klub, który będzie się z nim rozliczał po każdych zawodach na zero. Tak naprawdę wśród tych drugoligowców mało jest zespołów, które mogą się pochwalić taką wypłacalnością. Może znajdzie taki klub, ale chyba nie będzie wówczas zdobywał zbyt wielu punktów... W niedzielę Kenneth Hansen nie zachował się jak kapitan drużyny. Kibice przyszli podziękować m.in. jemu za cały sezon, a on wywinął taki numer. Raz jeszcze powtórzę. Tych pieniędzy klub mu nie zalegał dużo i po meczu wszystko moglibyśmy zapłacić.

W najbliższą niedzielę Wilki udadzą się na wyjazdowy pojedynek do Piły. Trener klubu z Grodu Pawła chciałby w tym meczu wystawić do składu kapitana, ale... stawia jeden warunek. - Kapitan pojedzie na pewno... pod warunkiem, że przemianujemy Borysa Miturskiego na kapitana. I tyle w temacie. Hansen zachował się karygodnie wobec przede wszystkim kibiców, ale i swoich kolegów z drużyny, czy klubu, który w poprzednich sezonach czasami regularnie, czasami z lekkim opóźnieniem, ale zawsze się z nim rozliczał. Taka była jego decyzja, nie wiem czy mądra, bo na swój koszt przejechał 1400 km w jedną stronę i 1400 km w drugą. Prześledzimy jeszcze dokładnie jego kontrakt, bo zastanawiam się, czy jeśli będzie taka możliwość, to czy nie należałoby go ukarać.

Fani czarnego sportu w Krośnie od jakiegoś czasu nie są zadowoleni z poziomu imprez organizowanych na owalu przy ul. Legionów 6. Narzekają przede wszystkim na brak walki. Ireneusz Kwieciński wyjaśnia, jaki jest problem z krośnieńskim torem. - Kilka lat temu ten tor był inny i teraz też jest inny. Z roku na rok nawierzchnia jest coraz gorsza i trudno ją przygotować. W zasadzie tor układa się w zależności od tego jaka jest pogoda. W nawierzchni są spore ubytki i jest ona już mocno wyeksploatowana. Jak np. polejemy tor, ale świeci słońce, to woda od razu odparowuje i nie przenika. Nie bardzo można z tym cokolwiek zrobić, a poza tym sprzęt, którym dysponujemy do przygotowania toru, też pozostawia wiele do życzenia.

KSM Krosno tego i poprzedniego sezonu na pewno nie może zaliczyć do udanych. Szkoleniowiec przyznaje, że na razie nie myśli jeszcze o przyszłorocznych rozgrywkach. - Zastanawiamy się jak skończyć ten sezon, a później będziemy myśleć co dalej... ale nie jest łatwo - dodał na zakończenie.

Ireneusz Kwieciński był bardzo zawiedziony postawą Kennetha Hansena, który nie wystartował w niedzielnym meczu

Źródło artykułu: