- Jak teraz na to popatrzymy, to szansa na pokonanie Stelmet Falubazu była naprawdę bardzo niewielka. Zielonogórzanie zaprezentowali się znakomicie, albo z drugiej strony my bardzo słabo. Liczyliśmy na więcej. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że możemy przegrać ten dwumecz, ale spodziewaliśmy się, że pojedziemy lepiej. Liczyliśmy się z porażką, ale styl, w jakim ją odnieśliśmy nikomu się chyba nie podoba - powiedział po meczu w Zielonej Górze Dariusz Śledź.
Czy bardzo wysoko przegrany pierwszy mecz w Rzeszowie podciął skrzydła zawodnikom PGE Marmy? - Staraliśmy się zapomnieć o tamtym spotkaniu, bo było ono tragiczne w naszym wykonaniu. Nie ma co rozpamiętywać takich chwil. Uznaliśmy, że to już jest historia i przed nami kolejne spotkanie, w którym trzeba się zaprezentować lepiej. Niestety się nie udało. Zielonogórzanie jeździli znakomicie. Pozostaje nam pogratulować im zwycięstwa i mieć nadzieję, że podobne wyniki będą osiągać z kolejnymi rywalami - stwierdził trener rzeszowian.
Wynik dwumeczu ze Stelmet Falubazem to efekt zwyżki formy zielonogórzan, czy też obniżki dyspozycji podopiecznych Dariusza Śledzia? - Myślę, że obydwie te rzeczy się na siebie nakładają. U nas po prostu nie ma amunicji. Mamy dwóch zawodników i Dawida Lamparta, który próbuje się szarpać. Dalej jest niewiele. Zielonogórzanie natomiast jadą wszyscy. Jonas Davidsson zanotował gigantyczny skok formy i punktuje na bardzo wysokim poziomie - zakończył szkoleniowiec.
Patrząc na dyspozycję swoich podopiecznych w dwumeczu ze Stelmet Falubazem Dariusz Śledź nie miał powodów do zadowolenia