- To wciąż otwarta sprawa. Trudno utrzymać formę w tym roku, jednak staram się. W ubiegłym sezonie rozpocząłem bardzo dobrze i zakończyłem źle. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej - powiedział "Kenio".
Bjerre nieco słabiej rozpoczął tegoroczną rywalizację o tytuł najlepszego żużlowca świata. - Myślę, że na początku roku dokuczały mi nowe tłumiki - analizował. - Nie byłem wystarczająco szybki w Grand Prix. Spotkania ligowe są inne. Nie są tak trudne, jak turnieje cyklu. Ostatecznie jednak odzyskałem szybkość w moich motocyklach. Jeśli dobrze rozpocznę i nabiorę pewności siebie, zdecydowanie mogę walczyć w zawodach o podium. To bardzo proste, kiedy zdobywasz wszędzie punkty. Po prostu jeździsz i cieszysz się tym - dodał.
Wiele kontrowersji wzbudził finał sobotniego turnieju. Wszystko za sprawą awarii maszyny startowej. - W finale taśma nie poszła w środku tak samo szybko jak w innych miejscach. Jestem tego pewien, ponieważ inni wystartowali szybciej niż ja i Sajfutdinow.
Bjerre nie ukrywa, że jego zdaniem sędzia zawodów podjął błędną decyzję w dziewiętnastej gonitwie szwedzkiego turnieju. "Kenio" został wówczas odesłany do parkingu, jako sprawca upadku Thomasa H. Jonassona. - Czuję, że sędzia zabrał mi dwa punkty, ale taka była jego decyzja. Z pewnością minąłem Thomasa na wejściu w łuk. On po prostu skręcił w lewo wprost w moje tylne koło. Widziałem powtórki i nie rozumiem tej decyzji. Nie było jednak sensu dzwonić do sędziego po tym, jak podjął decyzję - zakończył żużlowiec.