Krzysztof Wesoły: Australijczyk tym razem podpadł w Gorzowie

Jeszcze kilka lat temu postrachem żużlowych torów bezapelacyjnie był Nicki Pedersen. Zawodnicy ustawiający się z Duńczykiem pod taśmą nie zawsze byli pewni czy do mety dojadą cało. Po wielokrotnym medaliście mistrzostw świata, czas przyszedł na kolejnego młodego-gniewnego. Tym razem kibice pukali się w czoło obserwując szalone wyczyny Emila Sajfutdinowa. Podczas gdy gorąca głowa rosyjskiej torpedy została ostudzona przez opiekującego się nim Tomasza Suskiewicza, żużlowy świat musi przyjąć na swe barki narodziny kolejnego zawodnika, który nie bardzo liczy się ze zdrowiem swoim i swoich rywali.

Troy Batchelor jest zawodnikiem jeżdżącym efektownie i dość często efektywnie, o czym niejednokrotnie w tym roku przekonali się włodarze Unii Leszno, polskiego klubu Australijczyka. Wyniki jakie osiąga sprawiają, że zbliża się do światowej czołówki.

Niestety, jego kultura osobista pozostawia wiele do życzenia.

Już na początku roku swoimi wyczynami Batchelor podpadł widowni w Częstochowie. Po wygranych wyścigach domagał się oklasków, a jego wyczyny na torze dalekie były od jazdy cieszącej oko. Na spotkaniu Włókniarza i Unii nie miałem okazji przebywać, jednak fala krytyki jaka spłynęła na tego młodego zawodnika, poparta soczystym kopniakiem w motocykl szybszego wówczas Artioma Łaguty i sfotografowanym przez wielu fotoreporterów, utwierdziła mnie w przekonaniu, że Batchelor powinien bardziej zastanowić się nad tym czy rozumie ideę rywalizacji fair-play, według mnie niezbędnej przy uprawianiu sportu.

Częstochowianie nie są dziś jedynymi kibicami, którzy nie darzą Batchelora sympatią. Od kilkunastu dni, Australijczyk sowitej porcji gwizdów może spodziewać się również na stadionie w Gorzowie. Już w pierwszym meczu tegorocznej fazy play-off Stali i Unii w Lesznie, Batchelor podpadł fanom z województwa lubuskiego atakując w jednym z wyścigów Nielsa Kristiana Iversena. W efekcie tego nieprzemyślanego manewru, Duńczyk prawie spadł ze swojego motocykla, co poskutkowało utratą dwóch pozycji. Zastanawia mnie jednak dlaczego w tamtym momencie sędzia zwyczajnie nie przerwał wyścigu i nie wykluczył Australijczyka z powtórki biegu.

Młodzieńcza werwa Batchelora dała się we znaki gorzowianom na ich własnym obiekcie. Australijczyk rozpoczął od zwycięstwa z Tomaszem Gollobem, nie ukrywając radości tuż po zakończeniu biegu. Podobnie jak kilka miesięcy wcześniej w Częstochowie, i tym razem w Gorzowie poczuł się panem trybun, domagając się oklasków za pokonanie miejscowego matadora. Nie mam pretensji do Troya o to, że cieszył się ze zwycięstwa nad Gollobem w Gorzowie. Przecież nie na co dzień "Chudy" przegrywa na Jancarzu. Zachowanie Batchelora odebrałem jednak jako świadome i celowe prowokowanie kibiców, a był to dopiero początek teatru.

Australijczyk już w swoim kolejnym biegu musiał uznać wyższość najlepszego zawodnika świata. Gollob po zewnętrznej części toru bez problemów objechał Batchelora, który od krawężnika, z nogą wychyloną o dziewięćdziesiąt stopni, próbował odbić (i to dosłownie) utraconą po starcie pierwszą pozycję. Po zakończeniu wyścigu, wyraźnie zdenerwowany Batchelor, wygrażał aktualnemu mistrzowi świata i "pozdrawiał" go środkowym palcem. Najlepszy polski zawodnik bez emocji komentował to zajście tuż po zakończeniu wyścigu - Leszno przegrywa i na pewno jest u nich nerwowo. Jeśli ktoś nie potrafi opanować emocji, to jest jego problem - mówił w wywiadzie dla telewizji. Odmiennego zdania był prezes Unii, Józef Dworakowski, który kilka biegów później bagatelizował niedojrzałe zachowanie swojego zawodnika, odwracając uwagę gestami Golloba skierowanymi w stronę Jarosława Hampela.

Tymi kilkoma sytuacjami Batchelor sprawił, że gorzowscy fani wręcz eksplodowali radością gdy zanotował upadek w jedenastym wyścigu. Jak pokazały później powtórki telewizyjne, potwierdzone decyzją sędziego o wykluczeniu Australijczyka, zawodnik z Leszna zwyczajnie symulował. Komentatorzy byli w szoku. - Co się dzieje z tym chłopakiem? - pytali. Prezes Dworakowski murem stał jednak za swoim zawodnikiem. - Nie rozumiem dlaczego Troy został z tego biegu wykluczony - komentował decyzję sędziego.

Brak kultury osobistej australijskiego żużlowca nie odnosi się jedynie do zachowania na torze. Po finale żużlowego Pucharu Świata, na łamach portalu onet.pl Batchelor w negatywnych emocjach odniósł się do drugiej pozycji Australijczyków. - To srebro smakuje jak g... - mówił bez ogródek. Na podstawie innych wypowiedzi, udzielanych chociażby dziennikarzom naszego portalu, doszedłem do kolejnego wniosku. Batchelorowi brakuje cechy charakterystycznej dla prawdziwych mistrzów - umiejętności przegrywania.

Podsumowując powoli kończący się sezon, bez żadnego wahania mogę powiedzieć, że doczekaliśmy się kolejnego postrachu żużlowych torów. Mam jedynie nadzieję, że działacze Unii Leszno przeprowadzą z młodym Australijczykiem rozmowę na temat jego zachowania i kibice z Motoareny w Toruniu nie będą kolejnymi, którzy wpiszą Batchelora na swoją czarną listę.

Komentarze (0)