Po wysokiej porażce na torze w Gdańsku liczono, że małe przełamanie nastąpi w Bydgoszczy. Tam było jeszcze gorzej, a drużyna ulegając 23:67 kompletnie się skompromitowała, zdecydowanie wydłużając sobie drogę choćby do miejsca, które gwarantuje baraż z ósmą ekipą Ekstraligi. - Nie da się ukryć, że mecz za dwa tygodnie ze Startem Gniezno będzie decydujący. Jeśli go przegramy, definitywnie zamkniemy sobie wrota do Ekstraligi. Jasno i uczciwie trzeba przyznać, że jesteśmy w głębokim kryzysie sprzętowym, sportowym i mentalnym. Opowiadanie, że jest inaczej byłoby idiotyzmem. Nie ma żadnego wytłumaczenia, że o blamażu w Bydgoszczy zadecydowały kłopoty kadrowe. Liderzy nie potrafili pociągnąć reszty zespołu. W żaden sposób nie chcemy się usprawiedliwiać - mówi prezes klubu z Grudziądza Zbigniew Fiałkowski.
Słaba dyspozycja krajowych liderów w ostatnich spotkaniach, a w szczególności beznadziejne występy Tomasza Chrzanowskiego spowodowały, że kibice zastanawiają się, czy wypożyczenie Kamila Brzozowskiego do Gdańska było słusznym rozwiązaniem. Przez to GTŻ pozostał bez rezerwowego polskiego seniora, a nierówną formę prezentuje także wypożyczony z Włókniarza Częstochowa Patrick Hougaard. - Taką decyzję podjęliśmy, bo Kamil nie łapał się do naszego składu. Nie wiem, czy pięć punktów to dużo, czy mało (Brzozowski w ostatnim meczu Wybrzeża ze Startem Gniezno wywalczył 5 punktów - dop. red.). Przypominam, że zakontraktowanie przed meczem w Gnieźnie Hougaarda było trafną decyzją. Nie zawsze tak jest, ale błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi - twierdzi Fiałkowski.
Najbliższy mecz GTŻ rozegra 4 września, kiedy to odrobi zaległości na własnym torze ze Startem Gniezno. Do składu powrócą już nieobecni w Bydgoszczy David Ruud oraz Patrick Hougaard.
Źródło: Nowości