- Cieszę się ze zwycięstwa. To były dobre zawody w moim wykonaniu i uważam, że naprawdę mam wielkie powody do zadowolenia - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Andreas Jonsson.
Dzięki zwycięstwu w Grand Prix Polski, Szwed awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. - Każdy turniej jest bardzo ważny i do każdego przykładam tak samo dużą wagę. Na początku starałem się równie mocno co teraz, ale nie szło mi tak dobrze. To fantastycznie, że teraz zaczęło wychodzić. Super byłoby zdobyć jeden z medali. To był mój cel na ten sezon. Czuję, że jestem w stanie to osiągnąć w tym roku. Mam nadzieję, że to mi się uda - stwierdził 31-latek.
Grand Prix Polski naprawdę mogło się podobać. Wiele wyścigów było niezwykle emocjonujących. To zasługa dobrego przygotowania toru na MotoArenie. - Nawierzchnia była dość ciężka, nie jechało się zbyt łatwo, ale myślę, że to był dobry tor do ścigania, który pozwalał na bardzo emocjonującą walkę i ekscytujące wyścigi. Tor był trudny dla zawodników. W jednym biegu mogłeś być bardzo szybki, nic nie zmieniać w motocyklu i w następnym być strasznie wolnym. Niełatwo było przeczytać tę nawierzchnię, poza tym była dość śliska. Nie zmienia to jednak faktu, że był to dobry tor do ścigania - ocenił "AJ".
Podobnie jak w ostatnim turnieju, w Malilli, walkę o zwycięstwo w finale stoczyli ze sobą Andreas Jonsson i Jarosław Hampel. Tym razem Polakowi nie udało się jednak wykonać równie spektakularnego ataku na ostatnim łuku, co w Grand Prix Skandynawii. - Kiedy prowadziłem, bałem się, że ktoś wyskoczy z tyłu (śmiech). Dobrze wiedziałem, że Jarek Hampel i Darcy Ward byli niezwykle szybcy. Zdawałem sobie sprawę, że muszę kontrolować sytuację, jechać optymalnym torem jazdy i nie popełnić najmniejszego błędu, bo natychmiast rywale by to wykorzystali - zakończył zwycięzca Grand Prix Polski.
Trójka najlepszych w Grand Prix Polski w Toruniu