"Gapa" na obiekcie im. Alfreda Smoczyka wywalczył dziewięć punktów. Na przeszkodzie w osiągnięciu lepszego rezultatu stanęło wykluczenie z piętnastego biegu. - Trudno, to jest żużel. Zderzyłem się z Patrykiem Dudkiem. Przyjechałem tutaj z pozytywnym nastawieniem i bardzo żałuję tego, że w tym biegu nie przyjechałem chociaż drugi, bo mógł być bieg dodatkowy o podium. Trudno się mówi i trzeba jechać dalej - mówi.
Przynajmniej w początkowej fazie zawodów tor wyglądał na bardzo przyczepny i nierówny. Z każdym następnym wyścigiem jazda zawodników była jednak coraz płynniejsza. Nasz rozmówca podkreśla, że nawierzchnia nie sprawiała mu większych problemów. - Trochę rynien faktycznie się porobiło. Mi to jednak pasowało, ja lubię takie przygotowanie nawierzchni. Szkoda jednak, że zabrakło tego szczęścia, a może też po części spokoju i luzu, bo wynik mógł być lepszy. Od początku nastawiałem się na dobry speedway, a dodatkowo zobaczyłem jeszcze ten tor, taki który mi odpowiada. Byłem więc dobrej myśli. Zająłem szóste miejsce, a zatem jestem szóstym zawodnikiem w Polsce, a to wygląda nie najgorzej. Krótko mówiąc, cieszę się - kontynuuje Gapiński.
Choć wychowanek pilskiej Polonii nigdy nie jeździł w barwach leszczyńskich "Byków", to zawsze wraca na tutejszy obiekt z sentymentem. - Faktycznie odkąd pamiętam nieźle mi się tutaj wiodło. Pasuje mi tutejsza nawierzchnia, zawsze się ona dobrze odsypuje. Nie mam więc prawa na nią narzekać - wyjaśnia.
Valsarna Hagfors, dla której Gapiński zdobywa punkty w Szwecji jest już bardzo blisko awansu do fazy play off. Ale jednym z problemów w Elitserien jest ciągle zmieniający się regulamin rozgrywek. - Dokładnie sami nie wiemy do końca jaki będzie system. Tam się zawsze coś zmienia i nie wiemy dlaczego tak jest. Najpierw było mówione, że jedzie pierwsza czwórka i lider wybiera sobie rywala na play offy. W tym momencie w tabeli goni nas Hammarby i Vetlanda. Musimy się jednak skupiać na meczu z Vastervik, który koniecznie musimy zwyciężyć żeby być spokojnym o te play offy. Potem zabawa zaczyna się od nowa więc szanse będą znów równe - opowiada 29 - latek.
Po rocznej banicji zespół Polonii Bydgoszcz jest już praktycznie jedną nogą w Speedway Ekstralidze. Jeden z liderów "Gryfów" podkreśla jednak, że nie takie historie sportowy świat widział. - Chciałbym tonować zapędy, bo jeszcze nie awansowaliśmy. Zostały nam cztery meczy i różne rzeczy mogą się zdarzyć. Musimy się teraz skoncentrować tylko i wyłącznie na meczu w Grudziądzu. Trzeba koniecznie go wygrać. Tak naprawdę dopiero wtedy będzie można powiedzieć, że przypieczętowaliśmy awans do Speedway Ekstraligi. Cieszy mnie to tym bardziej, że mam w Bydgoszczy ważny dwuletni kontrakt i na pewno zostanę w Polonii na kolejny sezon - kończy były zawodnik m.in. Atlasu Wrocław i Włókniarza Częstochowa.