- Mój występ oceniłbym na plus, mimo że sędzia mnie trochę oszukał w moim czwartym starcie. Nie byłem przygotowany do startu, stałem na haku, a sędzia włączył zielone światło. Dotknąłem taśmy, bo na chybcika spieszyłem się, aby ustawić się pod taśmą. W dwie sekundy jest to raczej niemożliwe. Poza tym jestem jednak zadowolony. Myślę, że jeżdżę coraz lepiej - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kamil Pulczyński.
Szkoda, że tak się stało, bo młody torunianin dobrze czuł się na zielonogórskim torze i miał dużą szansę, podobnie jak jego brat Emil, stanąć na podium. - Zgadza się. Myślę, że ten mój czwarty bieg na pewno bym wygrał. Miałem dobre czwarte pole, nasypane po szerokiej. Na pewno bym to wygrał. Niestety, nie było mi jeszcze w tym roku dane stanąć na podium. Będę walczył w przyszłym sezonie - stwierdził 19-latek.
Wychowanek klubu z Grodu Kopernika nie narzekał na przygotowanie toru przy ulicy Wrocławskiej. - Nawierzchnia była twardawa. Na początku delikatnie trzymało. Nie ma powodów do jakichś uwag. Z całą pewnością był to tor do walki. Jestem zadowolony z jego przygotowania - zakończył junior Unibaksu.
Kamil Pulczyński dobrze spisał się w finale Indywidualnych Mistrzostw Ligi Juniorów