Jednym z nich był m.in. Janusz Stachyra, który karierę żużlowca zakończył w 2003 roku. - Kondycji mi nie brakuje. Mógłbym startować w oldbojach, albo np. zdać licencję na lód. Ponoć zawodnicy po 50-tce w tej dyscyplinie radzą sobie nieźle - komentował "Mameja" w rozmowie z Super Nowościami. - Chciałem podziękować pani prezes Marcie Półtorak, za umożliwienie mi ponownego wyjazdu na tor. W nocy poprzedzającej "Nazimka" nie mogłem spać. Przed turniejem nie miałem okazji trenować, ale z jadą na żużlu jest podobnie jak z jazdą na rowerze czy pływaniem: tego się nie zapomina - powiedział z kolei Piotr Winiarz.
Fotorelacja z XXVIII Memoriału im. Eugeniusza Nazimka w Rzeszowie
Innym byłym zawodnikiem rzeszowskiej Stali, który zaprezentował się podczas pokazowych jazd był Janusz Ślączka, obecnie trener Orła Łódź. - Kiedyś było jedno. Trzeba było wygrać, nie było pozycji straconych. Teraz widzę mecze i naprawdę serce mnie boli, jeżeli zawodnik zamyka gaz, zjeżdża z toru i nie chce dalej kontynuować wyścigu. Dawniej tego nie było. Teraz liczy się tylko pieniądz. Za moich czasów jak ktoś mnie zapraszał na turniej, to jechałem nawet za przysłowiowy proporczyk. Teraz pierwsze pytanie jaki się pojawia to za ile?
W niedzielę w Rzeszowie pojawił się też m.in. Bogdan Ciupak, który mimo iż jest wychowankiem Stali, to przez większość kariery startował w Krośnie. 47-latek nie zdecydował się na wyjazd na tor. - Zrobiłem się wygodny, a tak musiałbym się przebrać, wybrudziłbym się, musiałbym się umyć - żartował. - Kiedyś w Nowym Jorku podeszli do mnie jacyś ludzie i zapytali, czy nie miałem nic wspólnego z żużlem, bo jestem podobny do faceta, który startował w Krośnie. Ja im na to, że nie. Pytam ich co to jest w ogóle żużel (śmiech) - dodał.
Źródło: Super Nowości
Od lewej: Marek Kępa, Dariusz Śledź, Janusz Stachyra i Janusz Ślączka