- Cóż ja mogę powiedzieć, nie jestem czarodziejem. Mecz został przerwany i nie wiadomo jakim wynikiem by się skończył. Wiadomo, że pierwsze biegi zawsze należą do gospodarzy więc kto wie, może moi zawodnicy przyłożyliby się i pojechali lepiej. Tor jednak był niezwykle trudny. Wydaje mi się, że był wręcz zupełnie inny niż zazwyczaj w Gorzowie. Zobaczymy jak będzie w rewanżu, wtedy będziemy podsumowywać. Nie będziemy teraz rozmyślać o tym jakby się to skończyło przy 15 biegach - skomentował prezes Falubazu Zielona Góra.
Caleum Stal Gorzów pokonała zielonogórską drużynę 27:19. Tym samym przed meczem rewanżowym ekipa z północy prowadzi ośmioma oczkami. Czy to powód do niepokoju dla drużyny z południa? - To jest do nadrobienia. Dwa biegi wygrane na 5:1 i strata punktowa znika - powiedział optymistycznie prezes.
Zawodnicy Falubazu wyraźnie nie radzili sobie na gorzowskim torze. Zarówno trener, jak i prezes przyznali, iż był on niezwykle ciężki do jazdy. Pomimo tego spotkanie rozpoczęło się punktualnie bez zbytnich zastrzeżeń. Inaczej miała się sprawa nawierzchni w Lesznie. Tam po raz kolejny ogromne kontrowersje wzbudził stan toru na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Goście mieli spore zastrzeżenia do jego zgodności z wymaganiami jakie stawia regulamin. - Nie chcę komentować tego typu rzeczy. Od tego jest trener i ludzie z tym powiązani, im pozostawię te sprawy. Ja mogę oceniać zawodników, postawę drużyny i tego typu sprawy. Żadnych zastrzeżeń z mojej strony nie ma, bo po prostu się nie znam na tym i nie chcę wchodzić tam gdzie nie powinienem - zakończył.
Prezes Robert Dowhan wierzy w zwycięstwo swojej drużyny w półfinałowym dwumeczu