Aleksander Szołtysek: Nie będę się mścił na Jeleniewskim

Niespodziewane zwycięstwo RKM Rybnik nad Wybrzeżem Gdańsk, które pozwoliło gospodarzom na zdobycie punktu bonusowego spowodowało, że Rybnik powraca do walki o pierwszą czwórkę. O szansach na zwycięstwo w Bydgoszczy oraz ostatnich wydarzeniach związanych z klubem, rozmawialiśmy z prezesem Aleksandrem Szołtyskiem.

Zwycięstwo nad Wybrzeżem Gdańsk spowodowało, że RKM Rybnik ma jeszcze szanse awansu do pierwszej czwórki. Rybniczanie muszą liczyć jednak na szczęście, w postaci porażki na własnym stadionie PSŻ Poznań z GTŻ Grudziądz lub zwyciężyć na trudnym torze w Bydgoszczy. Zdaniem Aleksandra Szołtyska nie jest to zadanie niewykonalne. - Można by powiedzieć, że w sporcie wszystko jest możliwe, ale prawda jest taka, że wygrać w Bydgoszczy będzie niesamowicie trudno. W przypadku tej drużyny nie będę zaskoczony, jeżeli zapewni sobie awans do Ekstraligi na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu. Ich przewaga w tej chwili jest na tyle duża, że może dojść do takiej sytuacji. Jeżeli chodzi o naszą pozycję, to z pewnością zadecydowały spotkania z PSŻ Poznań, w których powinniśmy zdobył pięć punktów. Wszyscy wiemy, jak wyglądało spotkanie w Rybniku i jakie decyzje były podejmowane przez sędziego. Ale mam również zastrzeżenia do postawy sędziego w meczu w Poznaniu. Wyraźnie w telewizji Polsat Sport można było zobaczyć, jak Norbert Kościuch atakuje łokciem naszego zawodnika. Sędzia zadecydował jednak o powtórce biegu w czteroosobowym składzie. Okazuje się, że można podejmować takie decyzje. Szkoda, że podczas meczu w Rybniku sędzia nie interpretował regulaminu w taki sam sposób. Można powiedzieć było – minęło. Teraz skupiamy się na spotkaniach, które są przed nami. Jedziemy do Rybnika po zwycięstwo. Również w meczu z Lokomotivem Daugavpils na własnym torze jesteśmy faworytem i na pewno stać nas na wygraną z bonusem. Wówczas przy założeniu, że Poznań wygra z Grudziądzem, zrównamy się z PSŻ punktami. Potrzebne będzie zatem w świetle niekorzystnego bezpośredniego bilansu z tym zespołem, zwycięstwo w Bydgoszczy. Uważam, że stać nas na wszystko. Forma Piotra Świderskiego jest niepodważalna. Jedzie kapitalnie i jest to prawdziwy lider zespołu. W ostatnim meczu dużą klasę pokazał również Maciej Kuciapa. Pozostaje mieć nadzieję, że utrzyma swoją formę. Z meczu na mecz lepiej jedzie Antonio Lindbaeck, któremu daliśmy szansę i który pokazuje, że ma ogromny potencjał. Jestem również zadowolony z postawy Patryka Pawlaszczyka. Dobra postawa wspomnianych zawodników mogłaby dać nam zwycięstwo. Po cichu na to liczę, choć zdaję sobie sprawę z ogromnego potencjału przeciwnika - powiedział dla SportoweFakty.pl Aleksander Szołtysek.

W świetle dobrej postawy RKM-u powraca sprawa Daniela Jeleniewskiego, który przed sezonem miał zasilić barwy rybnickiej drużyny, jednak w ostatniej chwili wybrał ofertę klubu z Wrocławia. Prezes Szołtysek zapowiada jednak, że nie zamierza dalej kontynuować tej sprawy. - Nie jestem człowiekiem mściwym i w porozumieniu z zarządem naszego klubu ustaliliśmy, że nie będziemy psuli kariery temu zawodnikowi. Jego postawa w tym sezonie pokazuje, że chyba wybór Ekstraligi był jednak pochopny. Ma on duże możliwości, ale dla jego kariery lepiej byłoby, gdyby startował jeszcze rok w I lidze. W zeszłym sezonie był jednym z najlepszych zawodników tej ligi, a teraz jego zdobycze punktowe nie są już tak okazałe. Niestety Wrocław miał mocny argument w postaci trenera, który jednocześnie jest trenerem kadry. Miał on więcej atutów negocjacyjnych w ręku. Swoją drogą to chora sytuacja, w której jeden trener łączy funkcję w klubie i reprezentacji. Jeszcze w czasie, gdy zasiadałem w Głównej Komisji Sportu Żużlowego podkreślałem, że takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia i trzeba jak najszybciej problem rozwiązać. Okazuje się, że do dzisiaj nie został on rozwiązany - dodał Szołtysek.

Prezes Szołtysek odniósł się również do kar nałożonych przez Główną Komisję Sportu Żużlowego. Przypomnijmy, że Szołtyska spotkała kara, za kwestionowanie pracy sędziego po meczu RKM Rybnik - PSŻ Poznań. - Cóż mogę powiedzieć. Żałuję ogromnie, że GKSŻ przestrzega regulaminu tylko w moim przypadku. Wypowiedziane przeze mnie słowa były wypowiedziane pod wpływem emocji. Dokładnie w piśmie kierowanym do GKSŻ opisałem całą sytuację. Mimo to postanowiono mnie ukarać. Ręce opadają. Przecież podczas spotkania RKM - PSŻ obecne były aż trzy kamery. Sędzia nie zdecydował się skorzystać z żadnej z nich. Wszyscy zgromadzeni na stadionie ludzie widzieli co się stało. Jeżeli już chciał podejmować decyzję o wykluczeniu, to powinien to być Chromik a nie Świderski. Nie zamierzam więcej powracać do tej sprawy, bo nie chcę otrzymać kolejnej kary. Liczę jedynie, że przepisy będą równe dla wszystkich - ustosunkował się do decyzji GKSŻ Szołtysek.

Prezes RKM-u jest zbulwersowany zajściami jakie miały miejsce po meczu GTŻ Grudziądz - RKM Rybnik oraz zachowaniem kibiców względem Antonio Lindbaecka. - To prawdziwy skandal. Już w zeszłym roku, kiedy jako jedyna drużyna odnieśliśmy zwycięstwo na torze w Grudziądzu, spotkała nas niemiła niespodzianka w postaci tego, że okradziono naszych zawodników. Kiedy usłyszałem, że Lindbaeckowi skradziono kevlar, to mówiąc szczerze nie byłem zdziwiony. To co się dzieje w Grudziądzu przechodzi wszelkie granice. Jeżeli chodzi o atak na Lindbaecka, to cieszę się ogromnie, ze sprawą zajęła się prokuratura. To gwarantuje, że wszystko będzie dokładnie sprawdzone. Żarty się skończyły i tymi pseudokibicami zajmą się odpowiednie organy - zakończył Szołtysek.

Źródło artykułu: