- Sezon zdecydowanie nie należał do najlepszych w moim wykonaniu. Borykałem się z wieloma problemami, głównie natury finansowej. Z tego powodu pojawiły się również kłopoty sprzętowe, ale nie można się temu dziwić, ponieważ obie kwestie są ze sobą ściśle powiązane. Poza tym, był to pierwszy rok, w którym startowałem bez wsparcia jakiegokolwiek sponsora. Od początku do końca musiałem finansować wszystko z własnej kieszeni. To była dla mnie bardzo ciężka sytuacja, ponieważ nie miałem regulowanych faktur za poszczególne mecze. Do tej pory klub mi zalega bardzo dużo pieniędzy. Powiem szczerze, że nie wiem, kiedy je odzyskam. W sezonie nie można oszczędzać na niczym, a już na pewno nie na sprzęcie, który musi być jak najwyższej klasy. Do tego wszystkiego doszły nowe tłumiki, które skracają żywotność silników. To wszystko dało efekt w postaci słabego wyniku - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik klubu z Rybnika Daniel Pytel.
Żużlowiec podkreśla, że do sezonu przygotowany był w odpowiedni sposób. - Pod tym względem wszystko było dobrze. Czułem się bardzo dobrze pod względem kondycyjnym a także na motocyklu. Niestety, za bardzo nie miałem, na czym się ścigać. Cały czas miałem pod górkę. Zmieniłem barwy klubowe, wybrałem nowego pracodawcę i liczyłem, że podniosę swój poziom sportowy. Było zupełnie inaczej, choć naprawdę uważam, że przyczyna leży w sprzęcie. Czasami jeździłem na silnikach, które się w ogóle do tego nie nadawały. Tymczasem nie miałem wyjścia i musiałem z nich korzystać. Wszystko brało się z przeszkód finansowych. W takich warunkach trudno było podnosić swoje kwalifikacje. Ten sezon był dla mnie stracony. Jeżeli zawiodłem kibiców, a na pewno tak się stało, to mogę tylko przeprosić. Tak jak jednak powiedziałem, w większej mierze nie była to moja wina. Mam nadzieję, że w mojej karierze taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy. Ten sezon bardzo wiele mnie nauczył. Na pewno wyciągnę z tego wszystkiego odpowiednie konsekwencje - tłumaczy Pytel.
Przed kilkoma dniami Sławomir Drabik w rozmowie z naszym portalem poinformował, że w tym roku w Rybniku jeździł praktycznie za darmo. Te słowa potwierdza również Daniel Pytel. - Oczywiście, że się z nim zgadzam. Myślę, że chyba każdy ma w Rybniku taką sytuację jak ja czy Sławek. Przykro to mówić, ale cała drużyna jeździła za darmo. Nie wiem jak inni, ale ja narobiłem sobie przez to długów. Wiadomo, że trzeba było inwestować w sprzęt, w miarę możliwości remontować silniki. Momentami było z tym bardzo trudno, ponieważ nie każdy chce dokonywać remontów czy przeglądów na kreskę. W związku z tym miało to raczej charakter sporadyczny. Tymczasem z powodu nowych tłumików silniki potrzebują częstszego wglądu. Niestety, kwestie finansowe w tym roku były bardzo ciężkim tematem. Z czymś takim nie spotkałem się jeszcze od początku moich startów na żużlu, a startuje już prawie ósmy sezon. Nigdy wcześniej nie trafiłem na klub, który tak zachowywałby się względem zawodników. To przykre, bo Rybnik to miasto z wielkimi żużlowymi tradycjami. Są jednak ludzie, którzy to wszystko niweczą i zachowują się tak, jak się zachowują - stwierdził.
Pytel nie zamierza się poddawać i będzie walczyć o pieniądze, które zalega mu klub. W jego przypadku ściągnięciem należności zająć się ma firma windykacyjna. - Kilka razy ze swojej własnej woli próbowałem kontaktować się z działaczami. Niestety, byłem lekceważony. Wszystko było bardzo nie na miejscu i bardzo nie na poziomie. Postanowiłem powierzyć ściągniecie moich należności za ten sezon firmie windykacyjnej. Teraz to ona robi wszystko w moim imieniu. Zapewniam jednak, że nie postąpiłbym w ten sposób, gdybym był w jakimkolwiek kontakcie z działaczami i miał jakieś sygnały, że starają się cokolwiek zrobić, żeby zmienić sytuację. Panowie z Rybnika nie wykazali się jednak żadną inicjatywą, żeby poinformować, kiedy można spodziewać się wypłat. Mogli chociaż zadzwonić i zapytać, czy mamy za co żyć. Tak jak oni płacili w tym sezonie, nikt mi do tej pory nie płacił. Być może ludzie nie do końca to wiedzą, ale ta sytuacja jest bardzo trudna dla zawodnika. Wiem, że kibiców, których zawiodłem, nie do końca to obchodzi, ale finanse naprawdę miały olbrzymi wpływ na moją jazdę w tym sezonie. Jeździłem jak jeździłem, mimo że naprawdę bardzo się starałem - zakończył Daniel Pytel.
Zobacz też: