- Ostatnio dość głośno było odnośnie startów jednego zawodnika z Grand Prix w lidze polskiej. Przepis bardzo kontrowersyjny, na temat którego nieraz mieliśmy okazję się wypowiadać. Natomiast to, co ciążyło na Marku Cieślaku, a przede wszystkim na mnie to sprawa z zawodnikami. Chcemy odkryć karty przede wszystkim dla zawodników, którzy już powinni wiedzieć co robić, czy szukać sobie klubu i zmieniać swoje dotychczasowe życie. Wczoraj odbyliśmy długą, bardzo trudną rozmowę z Piotrem. Ostatecznie zdecydowałem, że to Piotr dalej będzie ciągnął ten zespół w sezonie 2012. Jest z nami związany, to nasz kapitan, zielonogórzanin - powiedział na wstępie konferencji Robert Dowhan, prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra.
Słowa prezesa potwierdził kapitan zielonogórskiej drużyny. - Sprowadzono mnie do Zielonej Góry pięć lat temu, po raz kolejny, gdyż jak wiadomo jestem wychowankiem tego klubu. Przewróciłem swoje życie rodzinne do góry nogami. Mam podpisany wieloletni kontrakt i nie wyobrażałem sobie innej opcji jak pozostanie w Falubazie. Wszystkim tym, którzy tak pisali proponuję zmianę profesji. Byłem z Falubazem kiedy była walka o utrzymanie i to głównie dzięki mojej postawie udało nam się awansować. Później dopiero nadeszły lepsze, kolorowe lata dla Falubazu i kibiców - zaznaczył Piotr Protasiewicz.
W obecnym sezonie "PePe" był jednym z najskuteczniejszych jeźdźców w polskiej lidze. Dzięki świetnej formie awansował również do cyklu GP. - Sezon 2011 był dla mnie bardzo udany i wspaniały. W sierpniu spełniłem swój cel sportowy i awansowałem do Grand Prix. W nagrodę za tak udany sezon, dostałem od ekstraligi czy osób tam zarządzających wspaniałe przepisy, które uderzają najbardziej w polskich zawodników. Cała Europa się śmieje, że Polak nie może reprezentować swojego kraju na arenie międzynarodowej, bo wtedy musi zrezygnować ze startów w swojej lidze. To jest jakiś jeden wielki absurd - skomentował Protasiewicz.
- Nie zakładałem innego scenariusza, jak starty zarówno w Falubazie jak i w Grand Prix. Wczoraj, kiedy dostałem zapewnienie od prezesa, że mam pewne miejsce, stwierdziłem, że nie chcę, aby to odbywało się w ten sposób. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz prezes powiedział Andreasowi, że nie będzie tutaj jeździł. Nigdy nie zostawię swojego klubu i w takich okolicznościach jakie mamy, gdzie mam wybierać między klubem a Grand Prix, to ja wybieram klub. Wiem, że ryzykuję wiele, bo może być i taka sytuacja, że ktokolwiek zacznie szukać zastępców. Nie ma ich jednak zbyt wielu. Uważam, że zasłużyłem sobie na te starty ciężką pracą i wydaje mi się dość wysokim poziomem sportowym. Dopóki nie zmienią się przepisy, wstrzymuje swoją decyzję odnośnie potwierdzenia startów w cyklu. Ja jestem przygotowany do startów w Grand Prix, chcę tam startować, ale nie wyobrażam sobie, aby Falubaz miał na tym cierpieć. Teraz piłeczka jest po stronie Speedway Ekstraligi i PZMotu. Szczerze mówiąc czekam na chwilę obecną. Nie rezygnuję z Grand Prix, jestem przygotowany i chcę tam jeździć i liczę na to, że wszystkie te mądre głowy, które wymyśliły te przepisy zmienią je. Obecnie wstrzymuję się, nie wysyłam zgłoszeń odnośnie mojej zgody na starty w GP - potwierdził na zakończenie konferencji.
Piotr Protasiewicz nie wyobrażał sobie innej opcji, jak pozostanie w Falubazie