Do Ostrowa czuję sentyment - II część rozmowy z Michałem Szczepaniakiem, zawodnikiem Startu Gniezno

Michał Szczepaniak w Ostrowie Wielkopolskim startował ostatnio w 2006 roku. Teraz po pięciu latach przerwy nie wyklucza powrotu do rodzinnego miasta. Chce także spróbować swoich sił w angielskim speedway'u. O tym wszystkim powiedział dla SportoweFakty.pl w drugiej części rozmowy.

Maciej Kmiecik: Czy twój dotychczasowy klub Start Gniezno złożył ci ofertę startów na sezon 2012?

Michał Szczepaniak: Rozmawialiśmy w pewnym momencie o mojej przyszłości w Gnieźnie. Z tego, co wiem, działacze byli zainteresowani. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Od meczu w Częstochowie jest cisza.

Nie udało ci się awansować ze Startem Gniezno do ekstraligi, ale pewnie jest szansa na to, że w niej wystąpisz. Ekstraligowe kluby poszukują Polaków. Czujesz większe zainteresowanie swoją osobą ze strony ekstraligowców?

- Zobaczymy, jak to wyjdzie. Kluby z ekstraligi najpierw zajmują się kontraktowaniem zawodników z najwyższej półki. Później pewnie działacze i trenerzy usiądą i na spokojnie przeliczą KSM i może do koncepcji któregoś z klubów ekstraligi będę pasował. Tak jak wspomniałem, pewne oferty się pojawiły. Na razie jeszcze czekam.

Pochodzisz z Ostrowa, miasta, z którego klub awansował do pierwszej ligi. Czy działacze ŻKS Ostrovia złożyli ci propozycję powrotu w rodzinne strony?

- Był kontakt ze strony ostrowskich działaczy. Na razie doszło do luźnych rozmów. Nie ukrywam, że jestem bardzo zainteresowany powrotem do Ostrowa. Chciałbym wrócić do rodzinnego miasta. Najeździłem się sporo w ostatnich sezonach i wolałbym być już na miejscu, gdzie mieszkam. Tor mam praktycznie pod domem, więc nie musiałbym jeździć po całej Polsce. W czasie sezonu wyjazdów jest mnóstwo i to zmęczenie prędzej czy później daje znać o sobie. Jeżdżąc w Ostrowie, miałbym zdecydowanie mniej wyjazdów.

A dodatkowo ostrowski tor znasz jak własną kieszeń i czujesz się na nim bardzo dobrze...

- Oczywiście, jeździłem tutaj kilka lat. Zawsze, kiedy jestem na tym stadionie lub przejeżdżam w jego okolicy, czuję sentyment do tego toru, do tego wszystkiego, co działo się wokół ostrowskiego żużla. Chciałbym, żeby wróciły te dobre czasy. Przed nami długa droga. Zobaczymy, jak to się skończy.

Co będzie kluczowe przy wyborze klubu?

- Wiadomo, że nie zawsze do końca chodzi o finanse. Ważne, żeby to wszystko było poukładane. Czasami są proponowane ogromne pieniądze na papierku, a nici z tego wychodzą. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw i wtedy podjąć decyzje.

Do kiedy dajesz sobie czas na wybór klubu?

- Nie określam jakiegoś konkretnego terminu. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy.

Starasz się o kontrakty w zagranicznych ligach?

- Jestem na takim etapie, że chciałbym jeździć regularnie w Szwecji. Mam nadzieję, że uda mi się podpisać kontrakt z którymś ze szwedzkich klubów. Jeśli się nie uda, będę szukał klubu w Anglii. Tylko polska liga to za mało. Trening jest to coś innego niż zawody. Będę chciał jeździć jak najwięcej. Trzeba jeździć z najlepszymi, cały czas się ścigać, by być na fali. Nie może być tak jak czasami w tym sezonie, że jeździłem raz na dwa tygodnie, czy nawet raz na trzy tygodnie. Wówczas trudno powiedzieć, czy jest się w formie. Trzeba ścigać się regularnie.

Sił w Anglii w tym sezonie próbował twój brat, Mateusz. A czy ty miałeś już kontakt z ligą brytyjską?

- Nie. W Anglii jeszcze nigdy nie startowałem. Myślę, że dam sobie radę. Zawsze lubiłem techniczne tory takie jak są w Rawiczu czy Opolu. Dobrze jeździło mi się na takich obiektach, więc raczej problemu na torach krótkich, technicznych nie powinno być. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że angielski speedway jest inny. Jeździ się inaczej, są inne przełożenia i ustawianie motocykli, ale chciałbym spróbować angielskiego żużla. Jak tylko nadarzy się okazja, będę chciał jeździć na Wyspach Brytyjskich.

Źródło artykułu: