- W kwestii moich rozmów raczej nie można powiedzieć nic nowego. Negocjacje są w toku. Konkretnych decyzji jeszcze nie ma, ale w najbliższym czasie będzie trzeba już takie podjąć. Powinno to nastąpić w krótkim czasie. Nie stawiam sobie jednak żadnego konkretnego terminu. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy. Wydaje mi się jednak, że to maksymalnie kwestia dwóch, trzech tygodni - tłumaczy w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Michał Szczepaniak.
Żużlowiec podkreśla, że nie zmieniła się jego sytuacja w Gnieźnie i szansa na pozostanie w tym klubie jest nadal niewielka. - Działacze zadzwonili do mnie jakiś czas temu i rozmawialiśmy. Powiedziałem jednak, że warunkiem rozmów jest spłata zadłużenia. W przeciwnym razie nie będziemy rozmawiać. Od tego czasu jest cały czas cisza. W kwestii Gniezna nie dzieje się zupełnie nic. Wychodzi na to, że szanse na dalsze reprezentowanie tego klubu są nadal niewielkie. Nie chciałbym zaczynać sezonu z długami za poprzedni rok. Powiem jednak szczerze, że nie chcę ciągnąć tego tematu, bo na Gniezno nie mogę powiedzieć nic złego. Dobrze się tam czułem i wszystko grało. Można powiedzieć, że w pewnym momencie nasze drogi po prostu się rozeszły - tłumaczy.
Starszy z braci Szczepaniaków nie potrafi określić, czy będzie startować nadal w pierwszej lidze. - Mam już nakreślone jakieś konkrety. Wiem, na czym stoję w poszczególnych klubach. Nie chodzi tylko o finanse. Trzeba zestawić więcej czynników i wybrać to, co w generalnym rozrachunku jest najlepsze. Pieniądze to nie wszystko. Trudno powiedzieć, jakie są szanse na pierwszą, a jakie na Ekstraligę. Można powiedzieć, że pół na pół. Rozmowy wciąż trwają, trzeba dokładnie przeanalizować oferty. Podpisać kontrakt to nie problem, trzeba wybrać to co słuszne - wyjaśnia.
Żużlowiec potwierdza, że on i brat otrzymali konkretne propozycje z Ostrowa. - Z Ostrowem rozmawiam. To jedna z opcji, którą jestem zainteresowany. Klub z Ostrowa interesuje się z kolei nie tylko mną, ale także moim bratem. Wiem, że nasze jazdy w tym zespole bardzo chcieliby kibice. Fani chętniej przychodzą na stadion, kiedy mogą oglądać zawodników ze swojego miasta. Takie rozwiązanie byłoby dużym plusem, ale podkreślam, że jest kilka innych ofert. Nie chcę robić teraz niepotrzebnych nadziei. Nie mam zamiaru składać deklaracji, że będę w Ostrowie i odwrotnie. Tydzień lub dwa muszą jeszcze na pewno minąć - zakończył.