Jan Krzystyniak dla SportoweFakty.pl: Ekstraliga albo Grand Prix

Ze względu na nowe przepisy w Speedway Ekstralidze, Piotr Protasiewicz i Darcy Ward zostali zmuszeni do wyboru pomiędzy polską ligą a startami w Grand Prix. Obaj zdecydowali się na jazdę w naszym kraju. Jak ich decyzję ocenia Jan Krzystyniak?

W tym artykule dowiesz się o:

- Myślę, że nasz regulamin spowodował osłabienie, obniżenie poziomu Grand Prix. Przepisy Speedway Ekstraligi nie pozwalają startować w jednej drużynie więcej niż jednemu zawodnikowi z GP. Przez to ten cykl traci na swojej wartości, na swojej marce. Dochodzi do tego, że niektórzy dobrzy zawodnicy wolą zrezygnować z Grand Prix, by nie wylecieć ze swojej ekstraligowej drużyny. Dla nich jednak jazda w lidze polskiej ma większą wartość. Wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi. Wolą więc zrezygnować z GP niż z udziału w ekstraklasie - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Jan Krzystyniak.

Jednym z zawodników, który musiał zrezygnować z Grand Prix był Piotr Protasiewicz. Władze Stelmet Falubazu Zielona Góra oraz sam zawodnik liczyli na to, że włodarzom polskiego żużla uda się w jakiś sposób załatwić miejsce dla trzeciego Polaka w cyklu. - Nie można powiedzieć, że władze się nie popisały. Musiałyby po prostu zmienić regulamin na przyszły rok. Dlaczego robić tutaj ukłon w stronę jednego zawodnika? Trudno powiedzieć, czy władze mogły to zrobić lepiej, czy nie. Po prostu regulamin jest bzdurny i uważam, że nie powinno tak być. Zmieniając przepisy, włodarze przyznaliby się do własnego błędu, który popełnili ustalając taki przepis - stwierdził były bardzo dobry żużlowiec.

Starty w polskiej lidze nad jazdę w Grand Prix przełożyli nie tylko Protasiewicz i Darcy Ward. Pośrednio w taki sam sposób zachowali się Matej Zagar, Martin Vaculik, Scott Nicholls i Davey Watt. - Zawodnik musi wybrać: ekstraklasa albo Grand Prix. Podejrzewam, że takiemu Protasiewiczowi ciężko by było znaleźć zespół w Ekstralidze, do którego mógłby się załapać. Wiadomo, że w każdej drużynie był już jakiś uczestnik cyklu, albo ktoś był już przymierzany. Dla Protasiewicza nie było już miejsca w Ekstralidze. Mógł jedynie podpisać kontrakt w pierwszej lub drugiej lidze. Ale przecież tej klasy zawodnik nie będzie się ścigał na zapleczu. Wolał więc zrezygnować z GP, a przez cały sezon, czyli około 20 spotkań, ścigać się z najlepszymi w ekstraklasie - zakończył Krzystyniak.

Źródło artykułu: