Piotr Paluch: W Gorzowie nie ma jeleni

Piotr Paluch nie uważa, że z powodu zmiany przepisów dotyczących zawodników z cyklu Grand Prix wzrosły oczekiwania innych żużlowców. - Takie twierdzenia nie wydają mi się do końca prawdziwe - mówi.

- Polska jest najlepszym krajem w speedwayu i dyktuje w nim warunki. Potwierdza to sytuacja w Grand Prix. Mamy najlepsze stadiony i dlatego to Polacy powinni mieć więcej do powiedzenia w światowym żużlu - uważa trener gorzowskiej stali Piotr Paluch.

Trener gorzowskiego klub uważa, że zmiana przepisów była podyktowana chęcią obniżki płac i ten postulat udało się zrealizować. - Nie sądzę, że zmiana przepisów to rewanż za sprawę tłumikową. Być może stało się tak przy okazji. Chodziło o obniżenie płac. Wiemy, że wielu zawodników z Grand Prix żądało bardzo dużo pieniędzy za podpis. Teraz opuszczają nieco swoje oczekiwania, nawet o jedną trzecią albo i więcej - wyjaśnia.

Zdaniem wielu osób zmiana przepisów sprawiła, że większe oczekiwania mają zawodnicy, którzy na co dzień nie startują w cyklu Grand Prix. - Powiem szczerze, że takie twierdzenia nie wydają mi się do końca prawdziwe. Zawodnicy co roku żądają trochę więcej. Trzeba jednak podkreślić, że ci perspektywiczni zawsze wołali trochę więcej i przepisy nie miały na to żadnego wpływu. Nie wydaje mi się jednak, że stawki były jakieś bardzo wygórowane. Fakt, że niektórzy przesadzali i przesadzają. Być może szukają jeleni i niektórym może uda się znaleźć takich prezesów. W naszym klubie jednak jeleni nie ma - wyjaśnia.

Paluch uważa, że cykl Grand Prix i liga polska wymagają szybkich zmian. - Grand Prix to najważniejsza impreza rangi światowej i powinni w niej jeździć najlepsi. Trzeba rozwiązać ten temat jak najszybciej. Poza tym, konieczne wydają się takie rozwiązania jak w Szwecji. Klub powinien mieć do wydania tyle i tyle i nie więcej. Sytuacja finansowa musi być także inna w Grand Prix. Może się okazać, że w końcu padnie Grand Prix albo liga polska. Trzeba rozwiązać sprawę tak, żeby miała ręce i nogi - zakończył.

Komentarze (0)