- Sezon mogę zaliczyć do udanych. Uważam, że moja dyspozycja cały czas szła w górę. Moim największym sukcesem z pewnością były występy w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Miło wspominam także rekord toru w Gnieźnie. Co prawda nie obowiązywał zbyt długo, ale i tak zapisałem się na kartach historii gnieźnieńskiego żużla. Jeśli chodzi o słabsze starty, w których spisałem się poniżej oczekiwań, to należy pamiętać, że nie jesteśmy robotami. Nie zawsze można cieszyć się ze zwycięstw. Czasem trzeba przełknąć gorycz porażki - wspomina Oskar Fajfer.
W perspektywie transferu Kacpra Gomólskiego do Tarnowa, to na barkach przedstawiciela klanu Fajferów najprawdopodobniej spocznie odpowiedzialność za wyniki formacji młodzieżowej. - Jestem przekonany, że będę jego godnym następcą. Zrobię wszystko, żeby być ważnym ogniwem naszego zespołu. Gwarantem punktów. Poradzę sobie z tą rolą - zapewnia.
Oskar Fajfer (drugi od lewej)
Niewykluczone, że w przyszłym sezonie siedemnastolatek będzie występował w parze ze swoim starszym bratem - Maciejem, którego powrót do Startu jest już przesądzony. - Fajnie byłoby śmigać w parze z bratem, bo starszym kibicom moglibyśmy przypomnieć mecze sprzed lat, kiedy o sile naszego klubu decydowali Tomasz i Adam Fajferowie - cieszy się gnieźnianin.
- Przygotowania kondycyjne rozpocząłem w połowie listopada, ale na razie są one bardziej na luzie. Od stycznia nie ma przebacz. Ruszamy z grubej rury! Równolegle kompletuję mój park maszyn. W tym miejscu chciałbym podziękować za wkład w rozwój mojej kariery pp. Magdzie i Robertowi Łukasikom, którzy jeździli ze mną na wszystkie mecze. Bez ich pomocy nie byłbym w tym miejscu, co obecnie - wyjaśnia zawodnik Startu Gniezno.