To był najlepszy rok w mojej karierze - I część rozmowy z Gregiem Hancockiem, aktualnym Indywidualnym Mistrzem Świata

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Aż czternaście lat czekał na to, by po raz drugi w karierze zostać mistrzem świata. Na szczyt powrócił mając 41 lat, będąc najstarszym uczestnikiem cyklu. Specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Greg Hancock opowiedział o niezwykle udanym sezonie, nowych przepisach, odejściu z Falubazu i poczuciu spełnienia.

Ewelina Bielawska: Greg, zostałeś wytypowany przez Światową Federację Motocyklową jako kandydat na Osobowość Roku 2011. Przed galą przyznałeś, że jeśli wygrałbyś tę prestiżową nagrodę, byłaby ona dla Ciebie zwieńczeniem niezwykle udanego sezonu 2011. Niestety nie udało się, choć wielu kibiców chociażby speedwaya właśnie Ciebie widziałoby jako wygranego.

Greg Hancock: To był dla mnie wielki zaszczyt, mimo że nie wygrałem głównej nagrody. Jednak jest tak wielu wspaniałych mistrzów w świecie, każdy z nich praktycznie zasługiwał na pierwsze miejsce. Jednak wiesz, że byłem bardzo blisko nagrody. Chcę podziękować wszystkim tym kibicom, którzy tam na mnie głosowali.

W sezonie 2011 trzy turnieje cyklu Grand Prix odbyły się na torach jednodniowych. Zawody te odbyły się w Goeteborgu, Kopenhadze i Cardiff, a najwięcej punktów wywalczył w nich sam Greg Hancock. Czy takie tory lepiej Ci pasują?

- Podoba mi się konstrukcja krytych a zwłaszcza jednodniowych torów, ponieważ zwykle są one nieprzewidywalne i trochę trudniej je też przygotować. Oznacza to, że każdy z nas, zawodników jest na tym samym poziomie i dla wszystkich nawierzchnia jest sporą niespodzianką. Im szybciej ktoś rozgryzie tę zagadkową nawierzchnię, tym lepiej. Jako Amerykanin, nie miałem nigdy opcji ani szansy na dodatkową jazdę na takim torze poza samym turniejem. To sprawia, że jest sprawiedliwie dla wszystkich zawodników i to mi się podoba.

Greg niejednokrotnie wspominał, iż znakomicie czuje się w Falubazie

Nowe przepisy dotyczące liczby zawodników z cyklu Grand Prix w drużynach ekstraligowych najbardziej dotknęły Stelmet Falubaz Zielona Góra. Wspominałeś, że jesteś bardzo niezadowolony z zaistniałej sytuacji. Wręcz skomentowałeś to na swym koncie na Twitterze słowami: "Kocham ten regulamin".

- Nie jestem zadowolony z nowej reguły nałożonej w polskiej lidze w sezonie 2012 i nie zamierzam tego ukrywać. To jest tak typowe, że kluby żużlowe ciężko pracują, aby zbudować dobry, silny, a przede wszystkim zgrany zespół, a ich praca idzie na marne, bo zostają zestrzelone przez stale zmieniające się przepisy federacji lub organów z tym związanych. Kibice i zawodnicy często nie dostają całkowitej szansy na to, by w pełni połączyć się ze sobą, poznać czy nawet zżyć, a zaraz zostają ponownie podzieleni, bo przepisy każą odejść z klubu. Szkoda, ponieważ dla mnie Falubaz był zdumiewająco wspaniały i spędziłem tam najlepszy czas dla mnie.

Janusz Kołodziej, Maciej Janowski i Greg Hancock.. to właśnie wy podpisaliście kontrakty z drużyną Tauronu Azotów Tarnów .

- Doszedłem do porozumienia z Tarnowem i wygląda na to, że będę ponownie w drużynie z Maciejem i Januszem. Przyjaźnimy się od wielu lat, więc tym bardziej to cieszy. Trenerem jest Marek Cieślak, z którym niejednokrotnie miałem okazję współpracować. Wiele zmian u mnie, ale swoją drogą jestem tym podekscytowany. W drużynie jest wielu wspaniałych kolegów, stąd tym bardziej wierzę w to, że możemy odnieść sukces.

Czy słyszałeś o sytuacji jaka miała miejsce w klubie z Tarnowa? Chodzi o zaległości wobec zawodników.

- Jestem w pełni świadomy sytuacji, która dzieje się w Tarnowie i wierzę, że jest lub będzie do końca ten problem rozwiązany już w najbliższym czasie. Nikt nie chciałby widzieć klubów zaplątanych w kłopoty finansowe lub utratę licencji powodującą ich spadek z ligi. Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć jeszcze więcej zespołów w polskiej Ekstralidze jako kluby wzrastające i cieszące się dobrą opinią, a nie widzieć same ich słabości. Trzymajcie kciuki, na pewno sprawy się wyjaśnią.

Czy nie obawiałeś się przejść do tego klubu, po tym co usłyszałeś?

- Nie boję się, ale oczywiście zawsze istnieje obawa. Jednak klub ma dobrych sponsorów i mnóstwo pozytywnych ludzi, więc zapewne nie pozwolą na powtórzenie takich sytuacji. Znasz mnie i wiesz dobrze, że jestem optymistyczną osobą i zawsze staram się myśleć pozytywnie. Jestem przekonany, że będzie dobrze.

Od piątku Hancock jest już zawodnikiem Tauronu Azotów Tarnów

Sezon 2011 był niezwykle udany dla Ciebie. Zdobyłeś pięć złotych medali w lidze oraz ten najcenniejszy, w Indywidualnych Mistrzostwach Świata.

- Sezon 2011 był niesamowity dla mnie. Odnalazłem formę, taką jak chciałem i sprzęt, jakiego potrzebowałem. Od samego początku miałem w sobie takie wspaniałe uczucie, któremu towarzyszyło wiele motywacji do walki z najlepszymi. Wygranie złotego medalu Indywidualnych Mistrzostw Świata było dla mnie wyróżnieniem osobistym. Nie spodziewałem się, że tego samego sezonu uda nam się wygrać drużynowo we wszystkich ligach, w których startowałem. Zdobyłem pięć wspaniałych złotych medali. To wspaniałe uczucie. By to osiągnąć, musisz mieć dobry zespół zawodników, mechaników, zarządzania i sympatyków lub fanów. Miałem to w każdym klubie, w którym jechałem i jestem bardzo wdzięczny za to, co mnie spotkało. Mogę dziś tylko powiedzieć "Dziękuję" dla wszystkich, którzy pracowali razem ze mną. Przyznam Ci się, że to był najlepszy rok w mojej karierze na pewno!

Można więc powiedzieć, że czujesz się spełniony?

- Mogę zdecydowanie to potwierdzić. Czuję się niesamowicie, jestem spełniony.

Radość Grega ze zdobycia pierwszego złotego medalu w polskiej lidze

Źródło artykułu:
Komentarze (0)