- Od ostatniej rozmowy, kiedy informowałem o mojej sytuacji, nic więcej nie można powiedzieć. Decyzja, gdzie będę startować jeszcze nie zapadła. Nie ma żadnych nowych ofert. Cały czas rozmawiam z moim klubem. Poza tym, jest jeszcze jedna oferta i to w tej chwili wszystko - wyjaśnia Mariusz Staszewski.
Żużlowiec odniósł się do szans na pozostanie w Ostrowie. - Rozmowy w Ostrowie wyglądają teoretycznie dobrze. W praktyce wszystko dopiero się okaże. Chodzi o to, że teoretycznie mamy pewne sprawy już poukładane. To jednak i tak nadal daleka droga do złożenia podpisu pod kontraktem. Czy martwi mnie wycofanie się sponsora? Pewnie, że tak. Wiem, że włodarze ostrowskiego klubu podejmują jakieś ruchy i oby udało im się coś zdziałać. Ciężko powiedzieć, czy to dotychczasowy klub ma większe szanse w rozmowach. W Ostrowie jest, że tak powiem "cicha noc". Czekam, jeszcze trochę mogę się wstrzymać, ale do końca świata zwlekać nie można - tłumaczy.
Staszewski prowadzi rozmowy z klubami, ale jednocześnie nie zapomina o przygotowaniach do nowego sezonu. - Przygotowania są na odpowiednim, grudniowym etapie. To już półtora miesiąca od momentu, kiedy rozpocząłem. Główną fazę zakładam na styczeń i luty. To jednak najprostsza sprawa w kontekście nowego sezonu. Do przygotowania fizycznego potrzebne są w zasadzie tylko chęci i motywacja. Nie trzeba wydawać ani złotówki - zaznacza.
Żużlowiec zaplanował już również kalendarz startów na kolejny rok. - Mam kontrakt z jednym duńskich klubów. W Szwecji raczej nic z tego nie wyjdzie. W związku z tym raczej zdecyduję się na jazdę we Włoszech. Do tego oczywiście liga polska. Tak powinien wyglądać mój kalendarz startów - kończy.