- Patrzyłem na dalszy etap w rozwoju mojej kariery. Przy takich zawodnikach, dodatkowo wspartym najlepszym z możliwych trenerem, trafiłem najlepiej jak tylko mogłem. A, że z Gniezna do Tarnowa nie jest wcale tak blisko to absolutnie nie ma znaczenia - mówi bez cienia zawahania.
Dodaje jednak od razu, że na sukces drużyny złoży się więcej czynników, w tym m.in. dobry duch w zespole. - Ja zawsze powtarzam, że nazwiska nie jeżdżą, ale nie da się ukryć, że jest to młoda, perspektywiczna i fajna ekipa. Wszystko powoli się zaczyna i po prezentacji można wysnuć wnioski, że będzie fantastyczna atmosfera. Będzie na pewno jakiś obóz, na który wyjedziemy z całym zespołem i myślę, że wtedy jeszcze bardziej wszyscy się dotrzemy - przekonuje.
Młody jeździec podkreśla, że nie czuje tremy związanej z debiutanckimi występami w najlepszej lidze świata. - W ogóle nie przejmuję się tym, że przechodzę z pierwszej do Speedway Ekstraligi. Na każdym kroku podkreślam moje ubolewanie, że nie mogę startować w najwyższej klasie z Gnieznem, ale trudno. Nie awansowaliśmy i taki jest żużel. Teraz szykuje się tam naprawdę "niezła paka" i życzę im powodzenia w walce o Ekstraligę - opowiada.
Nowy nabytek Tauron Azotów praktycznie od początku grudnia jest już w cyklu treningowym. - Wszystko ruszyło już "na maxa". Oczywiście jeśli chodzi o przygotowania kondycyjne i fizyczne. Sprzętem zajmuje się mój tata i tym akurat ja nie zaprzątam sobie głowy. Kiedy przyjdzie sezon, ja będę musiał wsiąść na motocykl, trzymać gaz i tyle - oznajmia.
Kacper wie co musi zrobić, żeby przekonać do siebie trenera klubowego oraz kadry narodowej Marka Cieślaka. Zdaje sobie również sprawę z tego, że szkoleniowca będzie miał przy sobie na co dzień więc żaden jego występ nie umknie uwadze selekcjonera. - Mam nadzieję, że patrząc na mnie na treningach czy każdym meczu, a będzie to poparte dobrą formą, nasz szkoleniowiec postawi na mnie w różnych drużynowych zawodach. Ja dam z siebie na pewno wszystko, a jeśli to doceni i powoła mnie, będę bardzo szczęśliwy - wyjaśnia.
Obok ambitnych celów drużynowych, młody Gomólski chce pokazać się też indywidualnie. Priorytetem są Indywidualne Mistrzostwa Świata juniorów, w których 18 - latek chciałby awansować do finału i już tam powalczyć o dobre lokaty. Zwłaszcza, że w tym roku, jeden z finałów odbędzie na nowym, "domowym" torze Kacpra, w Tarnowie - Najpierw musimy jednak przejść eliminacje, bo tak jak rozmawialiśmy z Maćkiem Janowskim jest ich niesamowicie dużo. Do tego trzeba przejechać wszystko zdrowo, bez kontuzji. Ja w zeszłym roku miałem tę przyjemność odebraną właśnie przez uraz. Podczas zawodów w Poznaniu złamałem obojczyk, praktycznie tydzień przed początkiem finałów IMŚJ. Szkoda, ale nie załamuję się. Nie teraz, to następnym razem - zapowiada bez ogródek.
Z tego względu, że Gniezno jeździ od dłuższego czasu w pierwszej lidze, a tarnowianie ostatnio częściej w Ekstralidze, najmłodszy z klanu Gomólskich nie miał częstych okazji do zapoznania z owalem w "Jaskółczym Gnieździe". - Faktycznie startów na tutejszym torze nie było zbyt wiele, ale pamiętam je. Na przykład kiedy miałem piętnaście lat, byłem drugim rezerwowym podczas mistrzostw Polski. Wyjechałem na tor i zdobyłem jeden punkt - przypomina.
Na koniec Kacper chciałby za pośrednictwem naszego portalu podziękować tarnowskim kibicom za fantastyczne przyjęcie jakie zgotowali mu podczas prezentacji drużyny, która 9 grudnia odbyła w miejscowym centrum handlowym - Gemini Park. - Po pierwsze to nie spodziewałem się, że tych kibiców będzie aż tak wielu, na korytarzu nie było gdzie wbić szpilki. Dlatego prezentacją jestem bardzo mile zaskoczony. Tarnowscy kibice powitali mnie w sposób fantastyczny za co im bardzo dziękuję. Myślę, że odpłacę im się dobrą jazdą w trakcie sezonu - kończy z optymizmem.
Kacper Gomólski (pierwszy z prawej) wraz z trzema innymi nowymi twarzami w zespole Tauron Azotów Tarnów: Maciejem Janowskim, Januszem Kołodziejem i Dawidem Lampartem