Józef Dworakowski: Gardzę żużlem

W rozmowie z Telewizją Leszno prezes miejscowej Unii, Józef Dworakowski, z rozbrajającą szczerością opowiada o swoich konfliktach ze Sławomirem Kryjomem oraz o organizacji Grand Prix na torze w Lesznie.

28 kwietnia 2012 roku na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie odbędzie się druga w przyszłym sezonie runda cyklu Grand Prix. Kierownictwo Unii Leszno już wcześniej zapowiedziało, że będą to ostatnie takie zawody w tym mieście. Prezes Byków, Józef Dworakowski przyznaje, że organizacja zawodów wyłaniających najlepszego zawodnika świata pozwoliła prowadzonej przez niego drużynie zarobić pieniądze, które umożliwiły zakontraktowanie czołowych zawodników świata. - Dzięki wszystkim dookoła i Bogu my żeśmy umowę podpisali w 2008 roku. Gdyby ta umowa była podpisana tak, jak podpisał Toruń czy Gorzów to są kosmiczne pieniądze. Ona była inaczej skonstruowana, byliśmy mądrzejsi po pierwszej umowie, zawarliśmy w niej kilka rzeczy, które nam dzisiaj przynoszą pieniążki. Grand Prix to jest produkt i ten produkt się sprzedaje. Uważam, że w Lesznie żużel na tym poziomie nie będzie istniał. Definitywnie chcę się z tego wycofać, nie mam zamiaru tego dalej finansować, bo to są kosmiczne pieniądze. Klub nie będzie się starał o Grand Prix. Na tym się zarabiało, to nam pozwoliło nam żyć na poziomie Ekstraligi. Jeżeli nie będziemy mieli pieniędzy na zawodników, nie będzie w Lesznie Ekstraligi - powiedział w rozmowie z Telewizją Leszno prezes leszczyńskiego klubu.

Unia Leszno nadal nie otrzymała bezwarunkowej licencji na starty w roku 2012 w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zastrzeżenia dotyczyły licencji toru. Jak zapewnia sternik Byków tor jest już niemal gotowy i w marcu przyszłego roku prowadzony przez niego zespół powinien otrzymać licencję. - Dworakowski chciał odwołać jako Mistrz Polski w 2010 roku prezesa Ekstraligi. To później jak była okazja dopieprzyć Lesznu i dowalić to robili to bezwzględnie od góry do dołu, ale takie jest życie. Nie mamy licencji toru, w tej chwili nikt nam nie odbierze toru. Tor jest na dzień dzisiejszy na 99 proc. przygotowany. Przyjedzie znów po prostu dwóch panów, ja nie chcę powiedzieć jaka cyfra będzie z przodu, bo ja wiem jaka ona będzie i ci panowie będą decydować o licencji toru. To był jedyny warunek jaki musieliśmy spełnić. Licencji toru nie będziemy mieli wcześniej niż w pierwszym, drugim tygodniu marca - zdradził prezes wicemistrzów Polski.

W ostatnich miesiącach głośno było na temat konfliktu pomiędzy Dworakowskim i Sławomirem Kryjomem. Ten drugi wytoczył nawet proces dotyczący zapłaty za nadgodziny. Prezes leszczyńskiej drużyny przyznał, że nie ma sobie nic do zarzucenia i według niego były dyrektor sportowy Unii był traktowany bardzo dobrze. - To jest moja głupota, bo on miał dobrze. Ja oceniam Sławka dwuetapowo. To jest do września 2009 roku i od września do końca Ekstraligi 2010. Dzień po turnieju pożegnalnym Leigh Adamsa, jak Sławek przyniósł wypowiedzenie to raczej bym się spodziewał prędzej pioruna, że we mnie uderzy niż wypowiedzenia, że Sławek odejdzie. Ja byłem takim idiotą, że wręczając na jego prośbę umowę o pracę dałem kopertę i kazałem jechać zatankować samochód. Resztę państwo musicie sobie sami ocenić. Ja uważam jedną rzecz, dyrektor sportowy, bo na takim stanowisku Sławek w tych trzech latach pracował był bardzo dobrze traktowany. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, był dobrze wynagradzany. To jest to samo co było przez dwa lata przy braciach Pawlickich - stwierdził Dworakowski.

Dworakowski w rozmowie z Telewizją Leszno przyznał, że zachowanie Kryjoma było dla niego nauczką. - To nauczka dla mnie i to jest jeden z powodów jak ja dzisiaj gardzę tą dyscypliną. Był etap Dworakowskiego i nie musi być dalej etapu Dworakowskiego. Lepiej z zewnątrz dać pieniądze i patrzeć z boku - powiedział sternik Byków.

Źródło: Telewizja Leszno

Źródło artykułu: