Polonia Piła nie zapłaciła Pecynie?

Polonia Piła z zaległościami wobec Krzysztofa Pecyny za sezon 2010? Sponsor zawodnika informuje, że klub nadal nie rozliczył się z żużlowcem za wspomniany okres. Potwierdza to zresztą sam Pecyna.

- Klub Polonia Piła, w którym startowałem, niezbyt poważnie podszedł do tematu i nie wywiązał się względem mnie z zaległości finansowych. Mój sponsor, który wspiera także koszykówkę, walczy o dobro sportowe. Uważam, że w Pile powinien zapanować porządek. Niektórzy powinni nosić pana Henia Stokłosę na rękach, a jeśli tego nie robią, to popełniają wielki błąd. Nie chciałbym jednak wchodzić w szczegóły - tłumaczy Krzysztof Pecyna. - Trwa jakaś walka z klubem z Piły, która powinna mnie wspierać jako swojego wychowanka a nie utrudniać. Wszystkimi sprawami natury prawnej zajmuje się mój sponsor Piotr Stawiński. On z grupą prawników odpowiada za te tematy - dodaje zawodnik.

Więcej szczegółów podaje sponsor zawodnika, który mówi, że zaległości dotyczą sezonu 2010. W takiej sytuacji nasuwa się pytanie, na jakiej podstawie klub z Piły otrzymał licencję na starty w minionym sezonie. Jak się okazuje, sprawa jest bardzo złożona i wynika ze specyfiki rozliczenia, na które zdecydowały się obie strony. - Zaległości Polonii Piła względem Krzysztofa dotyczą sezonu 2010. Postanowiłem zająć się sprawą osobiście, ponieważ wiem, jakiego pecha miał ten zawodnik w trakcie swojej kariery. Trzy jego kolejne kluby miały olbrzymie problemy finansowe. Później Krzysztof trafił znowu do Piły i nie otrzymał należnych mu pieniędzy. Jak to możliwe, że klub otrzymał licencję na sezon 2011? Umówiliśmy się na specjalny rodzaj rozliczenia, w którym udział wziąć miała także moja firma, tak aby odzyskanie zaległości było możliwe. Niestety, klub z Piły do dziś nie wywiązał się z tego, co powinien - wyjaśnia Piotr Stawiński.

Sprawa została zgłoszona władzom polskiego żużla, jednak jak tłumaczy sponsor zawodnika, te grają na zwłokę, tłumacząc, że zawodnik wystawił w nieodpowiedni sposób fakturę pilskiemu klubowi. - Kontakt z władzami polskiego żużla trwa od trzech miesięcy. Podawane argumenty mają na celu tylko i wyłącznie grę na zwłokę - przekonuje Piotr Stawiński.

Źródło artykułu: