W sezonie 2011 Łukasz Jankowski raczej z bardzo przeciętnym skutkiem ścigał się na pierwszoligowych torach. Z powodu różnych problemów "Jankes" nie zdołał przebić się do podstawowego składu Orła Łódź i zaliczył tylko kilka spotkań w barwach tego zespołu. W 2012 roku ma jednak walczyć o miejsce w składzie Drużynowego Mistrza Polski, u boku Andreasa Jonssona, Piotra Protasiewicza, czy Rune Holty.
- Być może Łukasz odrodzi się w Falubazie. Tego mu bardzo życzę. Możliwe, że dysponując lepszym sprzętem będzie w stanie pokazać, co potrafi. Myślę bowiem, że Łukasz Jankowski na żużlu jeździć umie, tyle tylko, że te motocykle w ubiegłym sezonie różnie mu chodziły - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl ostatnio trener "Jankesa", Janusz Ślączka.
Szkoleniowiec Orła Łódź mile wspomina współpracę z Jankowskim. - Nie było z nim raczej żadnych problemów. Dla mnie ważny jest trening i mecz. Jeśli ktoś robi punkty, jedzie dalej. Jeżeli nie robi, nie jedzie. Nie wszystkim się to podoba, ale taka jest kolej rzeczy - stwierdził, wyraźnie nawiązując do tego, że syn Romana Jankowskiego nie mógł na dłużej zagrzać miejsca w jego drużynie.
Transfer wychowanka Unii Leszno do Drużynowego Mistrza Polski był sporą niespodzianką. - Ciężko powiedzieć, czy bylem zaskoczony. Każdy zawodnik może jechać i może nie jechać. To, że trafił akurat do Falubazu nie może być odbierane jako zaskoczenie. Jeżeli będzie się dobrze spisywał, na pewno będzie dla niego miejsce nawet u mistrza Polski. To jest sport - zaznaczył Ślączka.
Zdaniem trenera Jankowski to dobry zawodnik, który z powodu problemów ze sprzętem nie mógł dotąd zaprezentować pełni swoich umiejętności. - Myślę, że na pewno stać go na dobre punktowanie w pierwszej lidze. Czy w Ekstralidze, nie wiem. Różnie u niego do tej pory było z motocyklami. Wiadomo, że jest sezon gorszy i lepszy. Tamten na pewno był jednym z tych gorszych. A jak będzie w 2012? Naprawdę ciężko powiedzieć - zakończył.