- Nie muszę być trenerem. Jeżeli się zdecyduję na kontynuowanie tej pracy, to tylko i wyłącznie w Ostrowie - powiedział dla SportoweFakty.pl Michał Widera. - W poprzednim sezonie zostałem poproszony przez władze ostrowskiego klubu, by poprowadzić zespół w dwóch ostatnich meczach. Podjąłem się tego wyzwania, bo widziałem szansę na to, by wygrać te mecze - tłumaczy Widera, który podkreśla, że nie musi wiązać swojej przyszłości z żużlem. - Mam co robić. Prowadzę swój biznes i mam naprawdę sporo na głowie. Absolutnie nie szukam pracy jako trener w innych klubach - zastrzega Widera.
Michał Widera opiekuje się także karierą kilku młodych Rosjan. Nie kryje on jednak rozgoryczenia sytuacją, jaka panuje obecnie w polskim żużlu. - Przyznam się szczerze, że zastanawiam się, czy jest sens prowadzenia dalszej działalności menedżerskiej. Kryzys w polskim żużlu pogłębia się z roku na rok. Mój podopieczny Ilja Czałow z PSŻ-u Poznań nie otrzymał zapłaty za żadne spotkanie w sezonie 2011. Tak się nie da funkcjonować. To co się dzieje w polskim żużlu stawia pod dużym znakiem zapytania prowadzenie mojego teamu - dodaje Widera.
- Wierzę, że sytuacja z Poznaniem nie powtórzy się w przypadku Ostrowa, z którym również nie jesteśmy rozliczeni. Na razie nie dopuszczam myśli, że te pieniądze też byłyby nie do odzyskania. Prowadzę własny biznes, ale nie mogę z tej działalności dopłacać do żużla - wyjaśnia Michał Widera.