- Nasi juniorzy nie są zawodnikami z czołówki ekstraligowych juniorów i zdajemy sobie z tego sprawę. Niemniej jednak jak wszyscy młodzi zawodnicy potrafią zrobić szybkie postępy. Mamy zatem nadzieję, że podobnie będzie w ich przypadku i po jakimś czasie będą już startowali jak równi z równymi - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Dariusz Śledź.
Rzeszowianie ściągnęli do swojej drużyny wychowanka ostrowskiego klubu, a obecnie zawodnika Stelmet Falubazu Zielona Góra, Łukasza Sówkę oraz Niemca z polskim paszportem Marco Gaschkę. - Łukasz to dobry junior, który pokazał, że potrafi się ścigać na żużlu i nieraz to udowodnił. Mam nadzieję, że będzie wartościowym żużlowcem i wreszcie pokaże, na co tak naprawdę go stać. Na pewno ma duży potencjał. Marco jest natomiast na początku swojej kariery, więc jeszcze wszystko przed nim. Tylko od niego zależy, jak to wszystko się potoczy. Na pewno będziemy chcieli stworzyć mu warunki, aby mógł się rozwijać - podkreślił trener PGE Marmy.
Szkółka żużlowa rzeszowskiego klubu działa dość prężnie. - Trudno na pierwszy rzut oka ocenić młodego zawodnika, adepta i stwierdzić, czy nadaje się do uprawiania tego sportu. Trzeba mieć trochę benzyny we krwi, a do tego składa się na to wiele czynników. Mamy oczywiście adeptów w szkółce, ale na tym etapie nie da się powiedzieć, czy któryś z nich jest w stanie zrobić wielką karierę.Trzeba mieć przecież talent, szczęście, nie doznać kontuzji, która może zahamować. Na razie chłopcy mocno trenują i powinno być dobrze - zakończył Śledź.
Nie da się ukryć, że juniorzy z Rzeszowa są chyba najbardziej nieobliczalni w całej Speedway Ekstralidze. Mogą zarówno "zaskoczyć" i bez trudu wygrywać z rówieśnikami z innych ekip, jak również przez cały sezon płacić frycowe i nie móc nawiązać rywalizacji z bardziej doświadczonymi kolegami. Odpowiedź na pytanie, jak spisywać się będą młodzieżowcy PGE Marmy poznamy dopiero wówczas, gdy wyjadą oni na tor.