Michał Gałęzewski: W swojej karierze jeździłeś przede wszystkim we Włoszech i w Argentynie. Co możesz powiedzieć o poziomie żużla w tych krajach? Gdzie jest wyższy?
Nicolas Covatti: Tak, to prawda. Z moich obserwacji mogę powiedzieć, że w Argentynie jest naprawdę wysoki poziom zawodników, jednak równocześnie mamy dużo problemów. Największym z nich jest to, że z Argentyny jest bardzo daleko do serca speedwaya, czyli do Europy. To naprawdę nam przeszkadza, gdyż nie jesteśmy w stanie kupić nowych motocykli, czy silników i przez to mamy trudniej. Nie mamy takich możliwości rozwoju, aby walczyć z zawodnikami z Europy. Mimo wszystko, w ostatnich latach widać bardzo dużą zmianę. Jeśli chodzi o Włochy, to jest tam mniej zawodników niż w Argentynie, jednak cały system żużla w kraju jest bardziej profesjonalny. Jest tam wiele ważnych zawodów i tamtejsi żużlowcy mają większe możliwości rozwoju.
W tym roku było sporo kontrowersji podczas zawodów w Argentynie, jak choćby sytuacja z Adrianem Gomólskim. Co możesz o tym powiedzieć? Z twojego punktu widzenia wszystko było w porządku, czy jednak były jakieś problemy organizacyjne?
- To fakt, w tym roku Adrian Gomólski miał trochę problemów. To znakomity zawodnik i świetny kolega. Nie można wszystkiego wytłumaczyć brakiem organizacji. Było dużo różnych detali, jak choćby system, który był przyczyną wielu problemów. Bywały też problemy z torem, jednak to ma miejsce na całym świecie, nie tylko w Argentynie.
Uważasz, że zawodnicy z Europy, którzy przyjeżdżają do twojego kraju mogą czegoś nauczyć argentyńskich żużlowców?
- Zawsze dobrze, jeśli przyjeżdżają do nas zawodnicy z Europy. To podnosi poziom zawodników i młodzi ludzie chętniej garną się do nauki żużla.
{"id":"","title":""}
Nicolas Covatti (kask żółty) w pojedynku z Rafałem Flegerem (zielony)
W ilu miastach można jeździć na żużlu w waszym kraju? Macie kluby z trenerami, czy każdy musi nauczyć się żużla samemu?
- Mamy trochę torów żużlowych, w tym momencie jest około dziesięciu czynnych obiektów. Niestety u nas wszyscy zawodnicy muszą uczyć się żużla indywidualnie.
Uważasz, że w argentyńskim żużlu wszystko idzie w dobrą stronę?
- Na tą chwilę poziom tego sportu w naszym kraju dynamicznie wzrasta. To fascynujące, a według mnie za kilka lat będzie jeszcze lepiej!
W Bahia Blanca będą w tym roku dwie rundy IMŚJ. Czy jest to szansa na promocję żużla? Pomoże to żużlowi w twoim kraju?
- W mojej ocenie dwa turnieje Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów mogą nam nie tylko pomóc, ale również być kluczem do zmiany w podejściu i poprawieniu całego systemu.
Jak wspominasz swoje pierwsze kroki na żużlu?
- Pierwsze kroki na żużlu stawiałem jak byłem bardzo młody. Miało to miejsce już w 1999 roku, kiedy miałem zaledwie 10 lat. Zaczynałem od mniejszej kategorii motocykli. W tym momencie nie pamiętam zbyt wiele z tego czasu, gdyż jeśli jesteś dzieckiem, wszystko traktujesz jak zabawę. Mam tutaj bardzo wielu przyjaciół, z którymi jeździłem. Mogę powiedzieć, że wraz z nimi poprawialiśmy nasz poziom z zawodów na zawody.
Podpisałeś kontrakt z KSM Krosno. Jakie masz plany związane z jazdą w Polsce?
- Tak, to prawda. Podpisałem kontrakt z krośnieńskim klubem i będę reprezentował jego barwy. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że po raz pierwszy udało mi się dołączyć do polskiej drużyny. Dzięki temu będę mógł pokazać maksimum tego, co potrafię.
Czego spodziewasz się po polskiej lidze?
- Skupiam się na tym, żeby pokazać pełnię swoich możliwości. Teraz u siebie, w Argentynie mam zawody w praktycznie każdym tygodniu i to może pomóc mi w tym, aby do polskiej drużyny dołączyć mając odpowiedni rytm. Dzięki temu będę dobrze przygotowany.
W ubiegłym sezonie pokazałeś się z dobrej strony w niektórych zawodach, między innymi byłeś drugi w Zlatej Prlibie w Żarnowicy...
- To prawda. W 2011 pokazałem się w kilku zawodach w Europie, a jak wspomniałeś w Żarnowicy byłem drugi. Jeśli chodzi o inne ważne zawody, to pojechałem też w Zlatej Prlibie w Pardubicach.
Uważasz, że jacyś zawodnicy z Argentyny mogliby jeździć w Europie i poradziliby sobie tak samo jak ty?
- Mamy tutaj wielu młodych zawodników, którzy mają warunki do tego, aby jeździć w Europie. Nie jest im jednak łatwo. Dużo przeszkadzają sprawy papierkowe, gdyż ciężko jest nam dostać pozwolenie na pracę. W moim przypadku jest na szczęście inaczej, ale to tylko dlatego, że mam dodatkowo włoskie obywatelstwo i mogę jeździć z włoską licencją.