- Jeśli chodzi o kluby pierwszoligowe, czekałem na Ostrów i Piłę, ale tam sytuacja była niepewna. Prowadziliśmy tylko luźne rozmowy i nie miałbym gwarancji przebicia się do składu meczowego. Postanowiłem jeszcze rok pojeździć w drugiej lidze, by pokazać, że jestem wartościowym zawodnikiem. Nie mam nic przeciwko temu, by za rok w pierwszej lidze znaleźć się już z Wandą - powiedział Borys Miturski w rozmowie z Dziennikiem Polskim.
W zeszłym roku wychowanek Włókniarza Częstochowa zdobywał punkty dla KSM Krosno i jak przyznaje, dobrze zrobił przenosząc się do drugiej ligi. - Z perspektywy czasu widzę, że był to świetny wybór. Tak naprawdę rok spędzony w Krośnie nauczył mnie dużo więcej niż lata we Włókniarzu. W Częstochowie była duża presja, brakowało sprzętu, a wiadomo, że sprzęt w ekstralidze musi być najwyższej jakości. W Krośnie miałem okazję więcej pojeździć, a drugoligowe tory okazały się bardzo wymagające. Nie było większych różnic sprzętowych między zawodnikami, więc można było powalczyć - tłumaczy.
Źródło: Dziennik Polski