Przypomnijmy, że posłowie i senatorowie nie mogą działać w organizacjach (również w klubach sportowych), które czerpią korzyści z majątku komunalnego, a takim jest zielonogórski stadion. Każdy parlamentarzysta ma 3 miesiące na uregulowanie tego typu spraw, następnie wszystkie sprawowane urzędy ulegają wygaśnięciu.
Termin ten minął 7 lutego. Okazało się jednak, że Falubaz wciąż nie porozumiał się z zielonogórskim MOSiRem w sprawie wynajmu obiektu przy ulicy Wrocławskiej. Będzie musiał jednak to zrobić, bo w przeciwnym wypadku nie otrzyma licencji na starty w Enea Speedway Ekstralidze.
- Ja nie jestem od rozwiązywania problemów prawnych. Zajmuje się tym biuro Senatu. Po ogłoszeniu wyników wyborów poproszono nas o wypełnienie ankiet na temat prowadzonej działalności. Zostałem poinformowany, nie ma sprzeczności pomiędzy pełnionymi przeze mnie funkcjami - powiedział Dowhan dla Gazety Wyborczej. Informację tę potwierdził Piotr Świątecki, dyrektor biura spraw senatorskich w Senacie. - Senator Robert Dowhan poinformował nas, że wcześniej, owszem, działał na mieniu komunalnym, ale teraz już nie. Zweryfikowaliśmy tę informację w klubie. Obecnie nie ma umowy pomiędzy nim a samorządem, która mówi, że klub działa na mieniu komunalnym. Naruszenie prawa więc nie występuje.
Prędzej czy później Falubaz będzie musiał zawrzeć z miastem stosowne porozumienie. Co wtedy stanie się z Dowhanem? - Równie dobrze możemy zapytać: a co gdy nasi posłowie i senatorowie nagle zaczną gwałcić? Każdy z polityków może naruszyć prawo. Jeśli to wystąpi, odpowiednie organy zareagują. Na razie to tylko spekulacje - powiedział Świątecki.
źródło: Gazeta Wyborcza