- Telefon działaczy z Rybnika milczy. Nie ma niestety żadnego odzewu. Działacze otrzymali ode mnie propozycję spłaty zaległości wobec mnie, rozłożoną na okres trzech lat. Propozycja była rozsądna, ale niestety pozostała bez echa - wyjaśnia Ronnie Jamroży.
Żużlowiec, który w poprzednich sezonach reprezentował barwy rybnickiego klubu nie zamierza poprzestać w walce o odzyskanie zarobionych pieniędzy. - Chciałem rozwiązać tę sprawę polubownie, ale jak widać nie ma takiej woli ze strony Rybnika. Nie wiem czy działacze chcą spłacać zaległości, o to trzeba zapytać drugą stronę. Ja będę dążył do odzyskania moich pieniędzy - dodaje zawodnik.
Ronnie Jamroży przyznaje, że otrzymywał w sezonie 2011 pieniądze z Rybnika, ale wcześniejsze zaległości dotyczyły jeszcze roku 2010. - Saldo potwierdza zaległości jeszcze z sezonu 2010. Nie oznacza to oczywiście, że w sezonie 2011 w ogóle nie otrzymywałem pieniędzy. Owszem, były spłaty, ale dług i tak rósł. To, że nie startowałem regularnie w poprzednim roku sprawiło, że długi się tylko minimalnie powiększały. Gdybym jeździł w każdym meczu, aż strach pomyśleć, ile wyniosłoby zadłużenie wobec mnie. Pomimo braku regularnych startów ten dług jest i tak bardzo duży. Na pewno tych pieniędzy brakowało mi w przygotowaniach do tego sezonu, ale jakoś sobie poradziłem. Gdybym otrzymał zarobione uczciwie na torze pieniądze, byłoby mi zdecydowanie łatwiej - kończy nasz rozmówca.
Rybnik nie zamierza zapłacić zawodnikom?
Ronnie Jamroży nie jest jedynym żużlowcem, który nie otrzymał z poprzedniego klubu z Rybnika zarobionych na torze pieniędzy. Rawiczanin przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl, że zaproponował kompromisowe rozwiązanie, ale pozostało ono bez echa.