Nie mam nowych silników - rozmowa z Grigorijem Łagutą, zawodnikiem Włókniarza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Grigorij Łaguta jest kreowany na lidera częstochowskiego Włókniarza. Nie należy się temu dziwić, gdyż Rosjanin po minionych rozgrywkach legitymuje się dziewiątą średnią w Ekstralidze. Sezon 2012 za pasem, więc poprosiliśmy Griszę o podzielenie się z nami jego opiniami na kilka tematów.

Mateusz Makuch: Gdzie się przygotowywałeś do sezonu?

Grigorij Łaguta: Na Łotwie, u siebie w domu w Daugavpils.

A jak wyglądały twoje treningi?

- Czemu mam mówić, jak się przygotowywałem? Nie chcę tego robić. To moja tajemnica (śmiech). Każdy zawodnik ma swój sposób przygotowawczy. Niektórzy o tym opowiadają, ale ja nie chcę.

Na jednej z konferencji prasowych przyznałeś, że zdajesz sobie sprawę, że będzie ci w Ekstralidze trudniej, bo rywale już wiedzą, na co cię stać. Dodałeś jednocześnie, że będziesz na to przygotowany. To jest kwestia psychiki, sprzętu czy kondycji?

- Mnie będzie trudniej? No być może. Ale moim rywalom też nie będzie łatwo ze mną wygrać. Chciałbym bardzo jeździć jeszcze lepiej niż w minionym sezonie w Ekstralidze i wygrywać w każdym biegu.

Na papierze wygląda to tak, że powinieneś być liderem drużyny we Włókniarzu. Czujesz w związku z tym jakąś presję, czy nie myślisz o tym?

- Dopiero w trakcie sezonu okaże się, kto będzie zdobywać najwięcej punktów dla drużyny. Nie muszę być to ja, ale byłoby bardzo fajnie, gdyby tak było.

Co sądzisz o składzie Włókniarza? Pojawiło się w nim kilku nowych zawodników, jak Chris Harris, Mirek Jabłoński, czy Grzegorz Zengota.

- To dobrze, że ci zawodnicy będą jeździć u nas. Został zbudowany fajny skład, waleczny i mam nadzieję, że tym razem nie zajmiemy ostatniego miejsca w tabeli. Liczę, że ten sezon będzie dla Włókniarza dużo lepszy i wygramy dużo meczów. Przede wszystkim trzeba wygrywać u siebie, ale gdy pojedziemy na wyjazd to też powalczymy i damy z siebie wszystko.

Wspomniałeś o meczach wyjazdowych. Inauguracja w Lesznie. Zaskoczycie faworyzowanego rywala?

- Cóż mogę powiedzieć? (śmiech). Dobrze będzie. Mam nadzieję, że pojedzie z nami dużo kibiców, którzy będą nas mocno wspierać dopingiem i nie będą gorsi od miejscowych kibiców Unii Leszno.

W minionym sezonie na leszczyńskim torze "Grisza" wywalczył 16 punktów
W minionym sezonie na leszczyńskim torze "Grisza" wywalczył 16 punktów

Ekstraliga została w tym roku powiększona, składy są teoretycznie wyrównane. Przed pierwszym meczem w minionym sezonie stwierdziłeś, że jeśli Włókniarz zdobędzie mistrzostwo Polski to chcesz Mitsubishi, które stało nieopodal. Czego teraz byś sobie zażyczył za to trofeum?

- (śmiech) Myślę, że dla wszystkich chłopaków w drużynie największą nagrodą za zdobycie tytułu byłby właśnie on. To wielki prestiż mieć w swojej karierze mistrzostwo tego kraju. Wiem, że nie jesteśmy stawiani w roli faworytów, ale nie należy nas skreślać jeszcze przed sezonem.

Zacząłeś mówić o kibicach. Rozmawiamy dzień po prezentacji drużyny Włókniarza. Jak wrażenia?

- Było zaj..... Nic innego nie mogę na ten temat powiedzieć (śmiech).

Zostałeś bardzo gorąco przyjęty przez kibiców. Spodziewałeś się aż takiego przyjęcia?

- Po prostu było mi bardzo miło i fajnie. Dziękuję fanom. A dodam, że jeszcze w takiej prezentacji drużyny nie uczestniczyłem ani nie widziałem.

W Częstochowie Grigorij Łaguta jest idolem
W Częstochowie Grigorij Łaguta jest idolem

Tor w Częstochowie przechodzi drobną przebudowę. Myślisz, że będzie on po tych korektach waszym mocnym atutem?

- Na pewno życzylibyśmy sobie tego. Teraz potrzebujemy na nim potrenować, aby dobrać odpowiednie przełożenia do motocykli i wybrać sposób jego przygotowania.

Poznałeś już Janusza Stachyrę?

- Oczywiście.

Znaliście się wcześniej?

- Tak. Poznaliśmy się, gdy jeździłem jeszcze w pierwszej lidze w Lokomotivie Daugavpils, a Janusz był trenerem któregoś z pierwszoligowych zespołów.

Co sądzisz o jego pracy?

- Przyznam, że trudno mi to ocenić, bo dotychczas nie współpracowaliśmy. Teraz będzie pierwszy rok naszej wspólnej pracy. Porozmawiamy, poznamy się bliżej i zobaczymy.

Mówiliśmy o inauguracji w Lesznie, natomiast inauguracja w Częstochowie tydzień później z Polonią Bydgoszcz, w składzie której twój brat Artiom…

- No i co mogę powiedzieć? Nic.

Jakoś specjalnie będziesz się przygotowywać na pojedynek z bratem, czy potraktujesz to jak każdy mecz?

- Będę się przygotowywać jak do każdego innego, zwykłego meczu.

Rozmawiałeś z nim, dlaczego tak się stało, że ty zostałeś we Włókniarzu, a on trafił do Bydgoszczy?

- Takie po prostu jest życie. Nie zawsze można jeździć razem. Tak samo Tomasz Gollob nie zawsze jeździł w jednej drużynie ze swoim bratem Jackiem.

Jak ci się układa współpraca z nowym zarządem we Włókniarzu?

- Wszystko jest bardzo dobrze. Teraz powinno być lepiej, niż rok temu. Często rozmawiamy, pytają mnie, czy czegoś mi nie potrzeba, pieniądze są na czas. Naprawdę dbają o mnie.

Ujrzymy cię w sparingach Włókniarza?

- Na pewno chciałbym w nich wystąpić, ale chyba nie pojadę we wszystkich. To się jeszcze okaże.

Twoje cele indywidualne na ten sezon. Awans do Grand Prix?

- Nie.

Dlaczego?

- Bo teraz nie chcę.

Powiedziałeś kiedyś, że chciałbyś być mistrzem świata.

- Chciałbym i to się nie zmieniło, ale obecny regulamin w Polsce jest niedobry dla zawodników z Grand Prix. Tylko jeden z nich może jeździć w jednej drużynie w meczu. Poza tym, żeby skutecznie jeździć w Grand Prix potrzebny jest naprawdę duży sponsor.

Grigorij to aktualny Indywidualny Mistrz Europy
Grigorij to aktualny Indywidualny Mistrz Europy

Twoim hobby jest motocross. Jak jazda na crossie pomaga ci w przygotowaniach do sezonu?

- Przede wszystkim cały czas mam kontakt z motocyklem, a to jest bardzo ważne.

Brałeś ponownie udział w zawodach na lodzie?

- Nie, to było dawno. Tam jeździło się na kolcach. Nie brałem udziału, bo to było w Rosji, a ja już nie mieszkam we Władywostoku, tylko na Łotwie w Daugavpils. Stwierdziłem, że zajmie mi to za dużo czasu, który wolałem poświęcić na przygotowania do sezonu.

Mówisz, że mieszkasz w Daugavpils. Nadal utrzymujesz dobre kontakty z Lokomotivem, w sensie takim, że umożliwiliby ci treningi?

- Tak, nie byłoby takiego problemu. Utrzymuję dobre relacje z zarządem klubu, ale również z władzami miasta. Nie ma żadnych zgrzytów.

Dalej jesteś rozpoznawalny na ulicach Daugavpils, gdzie byłeś idolem?

- Jasne, że tak. To, że jeden rok nie jeździłem na Łotwie nie oznacza, że kibice się na mnie obrazili, czy zapomnieli o mnie. Poza tym dużo kibiców z Łotwy przyjeżdżało do Polski na moje mecze. To bardzo miłe z ich strony. 

W zeszłym roku bazę sprzętową w Polsce miałeś w Bydgoszczy…

- I nic się z tym nie zmieni. Pozostaje tak samo.

Ty tam mieszkasz?

- Wynajmuję dom i jestem zadowolony. Wybrałem Bydgoszcz, bo pasuje mi to logistycznie. Mam niedaleko na prom do Szwecji po meczach w Polsce.

A iloma motocyklami będziesz dysponować?

- Tak samo nic się w tym temacie nie zmieni i będę miał trzy motocykle.

Z tego co mi wiadomo, niebawem masz się wybrać po odbiór nowych silników.

- Nie po nowe, tylko stare z minionego sezonu, które przeszły kapitalny remont. Wychodzę z założenia, że po co zmieniać, skoro jest dobrze. Mam sprawdzony sprzęt i na tym bazuję. Kiedy ma się dużo silników, to w głowie jest gów... Tylko siedzisz, zastanawiasz się i sprawdzasz. Ten jedzie, ten nie jedzie, ten też jedzie i potem nie wiesz co wybrać. Dlatego nie mam nowych silników.

Przed tobą także Kryterium Asów w Bydgoszczy. W zeszłym roku miałeś trochę pecha…

- Tak, miałem trzy defekty.

Teraz jedziesz z nastawieniem, że możesz pokusić się nawet o zwycięstwo?

- Po to jeżdżę na żużlu, aby wygrywać.

Jak będzie wyglądać natomiast twoja baza sponsorów?

- Bez zmian. Mocniej zaangażuje się firma K.J.G. Company, której jestem za to bardzo mocno wdzięczny. Współpraca z nimi to sama przyjemność. Często rozmawiamy, jeździmy na spotkania. Nie mam prawa narzekać. Poza tym mam też grupę sponsorów, którzy są ze mną od początku mojej kariery i bardzo im za to dziękuję. Oczywiście sponsorów nigdy za wiele, więc jestem otwarty na współpracę.

Jeden z twoich kolegów, Maksim Bogdanovs podobnie jak ty rok temu, będzie debiutować w Ekstralidze. Co mu wróżysz?

- Przed sezonem bardzo trudno powiedzieć, co będzie. Maksim jest dobrym zawodnikiem. W pierwszej lidze radził sobie bardzo dobrze. Niewykluczone, że może tak też być w Ekstralidze, ale równie dobrze, może jeździć średnio. Trudno ocenić jeszcze przed startem rozgrywek.

Jeździsz ty, twój brat Artiom, ale jeszcze macie kuzyna Pawła. Co możesz powiedzieć na jego temat? Ma smykałkę do tego sportu?

- On jest jeszcze bardzo młody. Tak naprawdę to jeszcze dziecko. Od pięciu lat jeździ na crossie, natomiast od zeszłego zaczynał jeździć już na dużym torze na żużlu. Nawet nieźle śmigał.

Czyli rodzina Łagutów w zupełności zmotoryzowana.

- (śmiech) Dokładnie tak jest.

Uśmiechnięty Łaguta to częsty widok
Uśmiechnięty Łaguta to częsty widok
Źródło artykułu: