- Nie wiem, ile ostatecznie drużyn wystartuje w pierwszej i drugiej lidze, ale wszystko wskazuje na to, że w pierwszej lidze pojedzie sześć drużyn, a w drugiej jeszcze mniej. Może faktycznie trzeba było podjąć decyzję o połączeniu obu lig i odjechać 18 kolejek bez żadnych play-offów. Zwycięzca awansowałby do wyższej ligi, a kibice mogliby obejrzeć większą liczbę meczów. Co to jest za liga, w której startują cztery czy pięć drużyn? - zastanawia się Mariusz Staszewski.
Wielu żużlowców obawia się o przyszłość, a sytuacja z roku na rok się pogarsza. - W najwyższej klasie rozgrywkowej jeszcze jakoś to wygląda. Są sponsorzy, jest telewizja. W niższych ligach kluby muszą tak naprawdę liczyć na kibiców. Wydaje mi się więc, że im więcej meczów, tym lepiej. A w tym roku tych meczów będzie bardzo mało. Coraz trudniej jest utrzymać się żużlowcom z niższych lig - nie kryje kapitan ŻKS Ostrovia.
Mariusz Staszewski nie trenował jeszcze w tym sezonie na torze. Wszystko wskazuje na to, że pierwsze kółka będzie kręcił dopiero w tym tygodniu. - Wydaje mi się, że w Ostrowie tor będzie gotowy do treningów wcześniej niż w Gorzowie. Myślę, że w tym tygodniu będę już przygotowany do treningów - kończy nasz rozmówca.
Staszewski: Co to jest za liga, w której startują cztery czy pięć drużyn
Wiele kontrowersji wzbudza sytuacja w pierwszej i drugiej lidze żużlowej w Polsce, w której trudności z uzyskaniem licencji mają co najmniej trzy kluby. Działacze i część klubów nie chcą jednak słyszeć o połączeniu lig. Inaczej na to zapatrują się żużlowcy, dla których więcej meczów to szansa na zarobienie więcej pieniędzy.