Wśród tej grupy znalazł się Grigorij Łaguta. Rosjanin do Częstochowy przyjechał z Krsko, gdzie przez ostatnie dni jeździł na tamtejszym torze. - Nasz tor jeszcze nie jest do końca przygotowany do jazdy. Dosypano dużo nowej nawierzchni i potrzeba czasu, aby wszystko zagrało. O różnicy w stosunku do roku ubiegłego będzie można mówić później. Na razie się przyzwyczajamy, później będziemy dopasowywać ustawienia - stwierdził po treningu lider Włókniarza Częstochowa. Griszę na częstochowskim owalu będzie można spotkać podczas kolejnych zaplanowanych treningów, czyli we wtorek, środę oraz czwartek.
U boku Łaguty trenował jego siostrzeniec, Wadim Tarasienko. Zawodnik Lokomotivu Daugavpils nie był jedynym gościem na częstochowskim treningu, bowiem z możliwości jazdy skorzystali także Dawid Stachyra oraz Tobias Kroner. Spośród zawodników Włókniarza, oprócz Łaguty, trenowali natomiast Rafał Szombierski, Artur Czaja, Rafał Malczewski, Marcin Bubel i Hubert Łęgowik. Do tego grona już w najbliższym czasie dołączą Grzegorz Zengota oraz Mirosław Jabłoński.
Pierwszy trening w Częstochowie odbył się spokojnie. Zawodnicy nie szarżowali i ewidentnie oszczędzali zarówno swoje siły, jak i sprzęt. Poza tym, na jazdę na pełnym gazie nie pozwalał im tor, co zresztą potwierdzają słowa Łaguty. Tylko nieliczni w późniejszej fazie treningu zdecydowali się mocniej odkręcić manetkę gazu. Wśród tych odważnych byli m.in. Łaguta, Szombierski, czy też Czaja. - Zdecydowanie potrzebujemy czasu, aby perfekcyjnie przygotować tor. Został on dopiero kilka dni temu zmodernizowany. Dosypano sporo nawierzchni i potrzeba czasu, aby wszystko się odpowiednio ułożyło. Może się tylko wydawać, że skoro świeci słońce to automatycznie tor będzie idealny. Trzeba mieć na uwadze, że za nami zima, która swego czasu nam wszystkim dała się mocno we znaki siarczystymi mrozami. Kibice nie mają się jednak czego obawiać, gdyż stan częstochowskiego toru z godziny na godzinę będzie coraz lepszy - skomentował Jarosław Dymek, menadżer Włókniarza.
Intensywne prace na torze trwały jeszcze na kilka minut przed wyjazdem pierwszego zawodnika. W ostatnim czasie największy problem sprawił pierwszy łuk, którego zbyt duża wilgotność zmusiła częstochowian przesunąć trening z soboty na niedzielę. Obserwując niedzielne jazdy żużlowców przy Olsztyńskiej nie trzeba było być wielkim znawcą, aby dostrzec, że faktycznie największe trudności żużlowcom sprawiało pokonywanie pierwszego wirażu. W efekcie pod koniec treningu upadł Rafał Malczewski. Zdarzenie jedynie wyglądało groźnie (uszkodzony został segment dmuchanej bandy), ale na szczęście młodzieżowcowi Lwów nic się nie stało. Jak poinformował nas zawodnik, nie ucierpiał też jego sprzęt.
Galeria z piątkowego treningu w Częstochowie niebawem na łamach naszego portalu.