Formalnie Dziatkowiak wciąż pozostaje zawodnikiem Kolejarza Rawicz, jednak pewne jest, iż nie będzie on brany pod uwagę przy ustalaniu składu na poszczególne spotkania. Dlatego też najprawdopodobniej będzie uczestniczył w niemieckich czy austriackich turniejach indywidualnych, a utrzymanie licencji na polskich torach zapewni sobie przez jednorazowy start na terenie Polski. - Mam ważny kontrakt w Rawiczu, lecz nie uśmiecha mi się tam startować. Były rozmowy, ale razem uznaliśmy, że moja przygoda z tym klubem się zakończyła. Ogólnie rzecz biorąc, Polska to duży znak zapytania w tym sezonie, choć przyznam, że są prowadzone jakieś luźne rozmowy. Bardzo możliwe jednak, iż w żadnym polskim klubie nie pojawię się, w takim przypadku wystartuję tylko pod koniec sezonu w jakichś zawodach, aby nie stracić licencji. Nastawiam się głównie na występy zagraniczne, mój menedżer Tomek Rogowski ostro działa. Mam już na pewno zapewnione dwa występy w turniejach - będzie to Norden w Niemczech oraz austriackie Mureck, gdzie planowane są zawody parowe. Ponadto czekam na telefon z duńskiego klubu, tam być może uda mi się podpisać kontrakt na 10 meczów. Nie ukrywam, że jest mi trochę szkoda z powodu konieczności przemierzania tysięcy kilometrów, bo wiadomo, że chciałoby się jeździć dla polskich kibiców. Niestety, trzeba jeździć za granicę, tam szukać i próbować zarabiać pieniądze - mówi Piotr Dziatkowiak.
Kwestię niezwykle istotną dla byłego zawodnika m.in. PSŻ-u Poznań i Polonii Piła, stanowią godziwe i terminowe wypłaty, które są rzadkością na polskim rynku żużlowym. - Nie muszą to być duże pieniądze, ale godne tego ścigania i przede wszystkim w miarę na czas. Jeśli kluby płacą ratami przez całą zimę, to nie można się zbyt dobrze przygotować do ligi. Niezależnie, czy jest to ekstraliga czy druga liga, pieniądze na sprzęt trzeba wydać. A wiadomo, że pomiędzy tymi rozgrywkami jest ogromna przepaść - twierdzi żużlowiec.
Nie od dziś wiadomo, że Piotr Dziatkowiak w wolnych chwilach pomaga Adamowi Skórnickiemu, obecnemu zawodnikowi Lechmy Startu Gniezno. Mimo to sam jest dobrze przygotowany i gotowy do nadchodzącego sezonu. - Mogę zapewnić, że motocykle są w dobrym stanie. Przepracowałem solidnie zimę, więc wszystko pasuje. Obecnie sporo czasu spędzam w warsztacie, gdzie pomagam Adamowi, robimy razem motocykle. Byliśmy już na kilkudniowych treningach w Gnieźnie. Turnieje, w których wystartuję, zaczną się od połowy kwietnia, więc można powiedzieć, że mam teraz kilka luźnych tygodni. Za dobre pieniądze jestem w stanie przyjąć każdą ofertę, bo startów nigdy za wiele. Jeśli moje zawody nie będą kolidować, zamierzam służyć pomocą "Skórze" - przyznaje "Dziadek".
Tegoroczne zmagania w II lidze, pomimo małej liczby zespołów, wydają się być ciekawe i trudne do przewidzenia. Sytuacja drugoligowych zespołów nie jest obca ciągle młodemu zawodnikowi. -To jest żużel, wszystko może się zdarzyć. Po pierwszej części można być liderem, później jakaś niespodziewana kontuzja, jedna, druga, wszystko jest niwelowane i niewiele można zrobić - kończy mieszkaniec Lipna.
Piotr Dziatkowiak: W tym sezonie nastawiam się głównie na występy zagraniczne
Miniony sezon w wykonaniu Piotra Dziatkowiaka nie należał najlepszych. 25-letni zawodnik pragnie w najbliższym sezonie znacznie poprawić swoją dyspozycję, jednak wygląda na to, że możliwość oglądania wychowanka Unii Leszno będą mieli głównie kibice poza granicami Polski.