- W poniedziałek wracam do Szwecji gdzie przejdę badania. Odczuwam ból w ramieniu i ogólnie w ręce, ale w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, czy coś mi jest. Wszystko okaże się jutro - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Jonas Davidsson.
Szwed przyznał, że nie czuje się najlepiej. - Oczywiście, że czuję ból, ale po tak poważnym upadku nie jest to nic dziwnego. To normalne. Nie jest jednak ze mną najgorzej, więc można powiedzieć, że tak czy siak mam sporo szczęścia. W poniedziałek przejdę prześwietlenie w Szwecji i wtedy okaże się, co jest z moją ręką.
Upadek Davidssona wyglądał bardzo groźnie. Szwed długo nie podnosił się z toru. - Nie ma co za wiele o tym mówić. Młodego Piotrka Pawlickiego trochę wyniosło, zahaczył o Patryka Dudka i on z kolei wpadł na mnie. Nie mogłem już nic zrobić, poleciałem w bandę razem z nim - relacjonował.
Będący na początku sezonu w bardzo dobrej formie Jonas Davidsson zaznaczył, że nie jest zły na Piotrka Pawlickiego. - Nawet jakbym chciał się z nim bić, nie mógłbym zadać żadnego ciosu, bo za bardzo boli mnie ręka (śmiech). Oczywiście żartuję, bo wszyscy wiedzą, że takie rzeczy się zdarzają i nie mam mu tego za złe. Następnym razem ja mogę znaleźć się na jego miejscu. Taki jest żużel, to się zdarza. Wiadomo, że nikt nie chce zrobić nikomu krzywdy - zakończył.
Jonas Davidsson dla SportoweFakty.pl: W poniedziałek przejdę prześwietlenie ręki
Bardzo groźny upadek w dwunastym biegu niedzielnego sparingu Stelmet Falubazu z Unią Leszno zaliczył Jonas Davidsson. Szwed z nawierzchnią toru zapoznał się po tym, jak Piotr Pawlicki przeszarżował w pierwszym łuku i "skosił" Patryka Dudka, który wpadł na swojego kolegę z drużyny.
Źródło artykułu: