Poczucie zewu speedwaya - wypowiedzi po sparingu Orzeł Łódź - Włókniarz Częstochowa

Żużlowcy Orła Łódź przegrali przed własną publicznością z Włókniarzem Częstochowa 44:46. Podopieczni Janusza Ślączki zaprezentowali się dużo lepiej, niż jak to miało miejsce w pierwszym spotkaniu pomiędzy oboma zespołami. Co o tym spotkaniu mieli do powiedzenia trenerzy i zawodnicy obu drużyn?

Janusz Ślączka (trener Orła Łódź): Uważam, że w porównaniu do pierwszego sparingu z Częstochową, tym razem nieco lepiej pojechał Rafał Trojanowski. Michał Szczepaniak jedzie dobrze, juniorzy też nie najgorzej. Tylko później jest troszeczkę dziura, choć Linus zaprezentował się w miarę dobrze. Moi zawodnicy muszą jeszcze trochę pojeździć, abym wiedział, jaki wystawić skład na pierwsze ligowe spotkanie.

Janusz Stachyra (Włókniarz Częstochowa): Każdy traktuje takie sparingi na próbę sprzętu. Większość moich zawodników nie jeździła teraz na tym sprzęcie, którego używała podczas sparingu w Częstochowie. Np. "Grisza" jeździł na trzecim motocyklu, Rafał Szombierski dopiero teraz wybiera się do mechanika. Mirek Jabłoński nie jeździł też na motocyklach, których używał w Częstochowie. Chłopaki próbowali różnych ustawień, szczególnie, że dawno tu nie jeździli. To nie jest łatwy tor. Tu trzeba dobrze wyjść ze startu i dobrze rozegrać pierwsze okrążenie, a można wygrywać biegi. Daliśmy szansę pojeździć młodzieży, bo jest jeszcze nie objeżdżona.

Michał Szczepaniak (Orzeł Łódź):
Był to kolejny dobry trening, choć wciąż muszę się uczyć tego toru. Taki sparing jest na pewno dużo lepszy, niż zwykły trening. Z każdego sparingu można wyciągnąć jakieś wnioski, ale z tego dwumeczu z Częstochową, ważniejszy był ten w Łodzi. To jest nasz tor i musimy być tutaj zawsze przed rywalami, dlatego takie treningi pozwolą doskonalić naszą formę. Moja forma? Chciałbym żeby było jeszcze lepiej. Jednak na razie uczę się tego toru, uczę się nowych silników. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.

Mateusz Szczepaniak (Orzeł Łódź): Było słabo, tak jak i w sobotę, kiedy jeździliśmy w Częstochowie. W pierwszym biegu zaliczyłem niepotrzebny upadek, brakło mi po prostu miejsca. Później z biegu na bieg było gorzej. W ostatnim biegu zmieniłem motocykl i było czuć, że jedzie dużo lepiej. Ale za późno zdecydowałem się na zmianę motocykla. Nie tak powinno być. Muszę jeszcze popracować i trochę pojeździć, żeby było lepiej.

Rafał Trojanowski (Orzeł Łódź): Było widać, że poszło mi lepiej, niż w sobotę. Ale po to są sparingi, aby można było coś zepsuć, by później to naprawić. Tak to zawsze wygląda. No niestety nie można tak sobie eksperymentować do woli, bo jest nas za dużo w składzie i trener patrzy, kto jedzie najlepiej i zawsze istnieje ryzyko, że jak się zacznie kombinować, to wyleci się ze składu. Jednak podczas tego sparingu było dużo lepiej. Żałuję trochę tego, że jeden z moich biegów został przerwany. Wygrałem wtedy start, ale chwilę później przewrócił się Semen Własow i był powtórzony bieg. Chciałem zobaczyć, jakby to wyglądała dalej, bo byłem wtedy na prowadzeniu. Szkoda, że na trasie nie udało mi się nikogo minąć, choć byłem kilka razy blisko. Muszę popracować jeszcze nad startami.

Mirosław Jabłoński (Włókniarz Częstochowa): Były to fajne zawody, dobry trening i sprawdzenie sprzętu. Było to także poczucie tego zewu speedwaya. Co tu dużo mówić. Kolejny etap przygotowań do operacji Leszno został wypełniony. Bardzo dobrze się czułem na łódzkim torze. Pochwała dla działaczy i obsługi toru, bo tak równego i bez falowego toru dawno tu nie było. Był to chyba najlepszy tor w Łodzi, na jakim jeździłem w mojej karierze (śmiech).  Na prawdę bardzo fajnie się jeździło, szczególnie, że udało mi się dobrze dopasować moje motocykle i to było duże ułatwienie. Było to fajne ściganie i mam nadzieję, że dla tej garstki kibiców, która się tutaj zjawiła, zafundowaliśmy ciekawe widowisko.

Komentarze (0)