Sezon 2012 w cyklu Grand Prix zapowiada się bardzo ciekawie. Po pierwsze, cykl drugi raz w historii wykracza poza Europę, inaugurując walkę o tytuł mistrza świata w Nowej Zelandii. Po drugie, po raz pierwszy czempiona wyłoni aż dwanaście rund cyklu. Najlepszy żużlowiec sezonu 2012 formę będzie musiał więc utrzymać od marca aż po październikowe Grand Prix w Toruniu.
Ostatnie sezony pokazały, że w światowym żużlu zaczęli rządzić doświadczeni żużlowcy. Czterdziestka na karku w niczym nie przekreśla marzeń o tytule mistrzowskim. Ba, im starszy, tym lepszy - wydawać by się mogło po sukcesach Grega Hancocka i Tomasza Golloba. Jeden i drugi mają chrapkę na powtórzenie triumfu. Hancock chce obronić tytuł, śrubując kolejne rekordy długowieczności, a Gollob po nieco gorszym poprzednim sezonie, znów chce być numerem jeden, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Obaj najbardziej doświadczeni żużlowcy w stawce to bez wątpienia kandydaci do tytułu.
W poprzednim sezonie z tonu spuścił nieco Jason Crump, który po raz pierwszy od dekady wypadł z podium klasyfikacji generalnej. Ciekawe, czy to oznaka powolnego wypadania ze ścisłej światowej czołówki Australijczyka, czy też może wypadek przy pracy. Podobnie ma się rzecz z Nicki Pedersenem. Duńczyk ostatnie dwa tytuły wywalczył w latach 2007-2008, po czym mocno obniżył loty, nie łapiąc się w dwóch ostatnich sezonach nawet do czołowej ósemki klasyfikacji cyklu. Czy w 2012 roku będziemy świadkami odrodzenia Crumpa i Pedersena? Oni są zawsze groźni i stać ich na wiele, ale czy na kolejny tytuł? Raczej nie.
O tytule mistrzowskim marzy Jarosław Hampel. Polak nie tylko marzy o tym, ale i mówi głośno o walce o złoto. Srebro i brąz już ma w kolekcji. Brakuje tylko złota, na które z pewnością żużlowca Unii Leszno stać. Wszak Hampel to jedyny żużlowiec z ostatnich dwóch sezonów, który utrzymał się na podium klasyfikacji generalnej. Czy trzeci z kolei medal, ale nie ten z najcenniejszego kruszcu, "Mały" uznałby za sukces? Pytanie, w jakich okolicznościach by go wywalczył. Można bowiem wygrać srebrno, ale również dobrze być drugim, przegrywając złoto.
"Czarnym koniem", choć pewnie to złe określenie dla wicemistrza świata sprzed roku, może okazać się Andreas Jonsson. Szwed cierpliwie czekał na swój pierwszy medal IMŚ. Wywalczył go po fenomenalnej drugiej części zeszłego sezonu. Jeśli teraz rywalizację zacznie podobnie jak prezentował się od lipca poprzedniego roku, może powalczyć o złoto. Wszak "Adrenalina" nie zadowoli się srebrem. Poza fenomenalnym Tony Rickardssonem, Szwedzi mistrza świata nie mieli od 22 lat, kiedy to po złoto sięgał Per Jonsson. Czy kolejny żużlowiec o tym samym nazwisku zapisze się na listę mistrzów świata? Nie jest to wykluczone.
Atak na podium klasyfikacji generalnej Grand Prix zapowiada Emil Sajfutdinow, który przebojem wdarł się do światowej czołówki w 2009 roku, zdobywając w debiucie brąz. Później, na skutek kontuzji, stracił nieco na swojej skuteczności, a poza tym "młode wilczki" pokroju Rosjanina czy Chrisa Holdera, zostały utemperowane przez doświadczonych wyjadaczy jak Hancock i Gollob. Prędzej czy później ta młodzież dojdzie też do głosu w Grand Prix. Może już w tym roku.
Odważne zapowiedzi jak co roku można usłyszeć od Kennetha Bjerre, który próbuje się dobić do światowej czołówki, ale nie potrafi ustabilizować formy. Kapitalne Grand Prix przeplata z bardzo słabymi. W poprzednim sezonie potrafił stawać na podium, ale i zdobywać zaledwie 2 punkty. Ma na koncie jedno zwycięstwo w turnieju, wywalczone w 2010 roku. Trudno raczej oczekiwać, by nagle w tym roku wdarł się przebojem do światowej czołówki, choć kto wie…
Mało prawdopodobne, by w walce o najwyższe trofea liczyli się tacy żużlowcy jak Chris Harris, Fredrik Lindgren, Antonio Lindbaeck, Bjarne Pedersen, Peter Ljung czy Hans Andersen. Ljung to absolutny debiutant. Andersen wraca do cyklu tak naprawdę z braku chętnych do występu w nim (czytaj: bezsenensowych przepisów w Polsce). Harrisa, Lindgrena, Lindbaecka czy Bjarne Pedersena stać na pojedyncze zwycięstwo, ale raczej nie na czołówkę klasyfikacji generalnej.
Już w sobotę ruszy Grand Prix. Trudno spodziewać się, by pierwsza runda dała od razu odpowiedź, kto w tym sezonie będzie mocny. Tutaj może być sporo przypadku, a tak na dobre ściganie rozpocznie się od zawodów w Lesznie i Pradze. Ten sezon jest długi i miejmy nadzieję, że będzie ciekawy, a kwestia tytułu rozstrzygać się będzie dopiero na Motoarenie w Toruniu.
Naszym zdaniem: Doświadczenie czy młodzieńcza fantazja górą w Grand Prix?
W ostatnich czterech latach żadnemu żużlowcowi nie udało się obronić tytułu mistrzowskiego. Ostatnim, który tego dokonał był Nicki Pedersen, który w 2008 roku powtórzył sukces z sezonu 2007. Czy w 2012 roku będziemy mieli nowego żużlowego króla? Czy tytuł trafi ponownie w ręce doświadczonego żużlowca jak Hancock, Gollob, czy Crump czy też może do głosu dojdą młodzi gniewni, Emil Sajfutdinow lub Chris Holder. A może po złoto sięgnie ktoś z żużlowców w średnim wieku, Andreas Jonsson, Jarosław Hampel lub Kenneth Bjerre?
Źródło artykułu: