Krzysztof Handke: Czy jest pan zadowolony z własnej dyspozycji i sprzętu po sparingu Kolejarza Rawicz i Lubelskiego Węgla KMŻ?
Paweł Miesiąc: Powiem szczerze, że była to moja trzecia jazda w tym sezonie. Jeździłem na silniku, który został kompletnie przerobiony. Dlatego musiałem dzisiaj kombinować z przełożeniami, ponieważ nie występowałem na nim wcześniej. Na koniec w miarę doszedłem do ładu, tak więc końcówka była OK w moim wykonaniu.
Czy w nadchodzącym sezonie zamierza pan startować poza granicami kraju?
- Mam podpisany kontrakt w Szwecji, w drużynie Ornarny Mariestad. Będę tam jeździł razem z klubowym kolegą z Lublina - Robertem Miśkowiakiem. Dodatkowo zamierzam startować na Węgrzech, tam jest dziewięć meczów do odjechania na przestrzeni całego sezonu. W sobotę mam pierwszy zawody właśnie w tym kraju. Na brak jazdy na pewno nie będę narzekać, myślę, że zapowiada się to wszystko fajnie.
Jak jest pan przygotowany do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu?
- Przygotowywałem się całą zimę. Myślałem przez ten czas dużo nad sprzętem, poczyniłem w związku z tym pewne zmiany i co zobaczymy, co z tego wyniknie. Jak dotąd wygląda to nieźle.
Sprzęt odgrywa kluczowe znaczenie w sporcie żużlowym. Czy jest pan zadowolony ze skompletowanych motocykli?
- Mam dwa motocykle i trzy silniki. Powinno to w zupełności starczyć na cały najbliższy sezon, a najważniejsze żeby pasowało i nie było problemów.
Jak wyglądają pana plany indywidualne na ten sezon?
- Wystartuję niedługo w eliminacjach Złotego Kasku i będę chciał dotrzeć w tych zawodach jak najdalej. Stawiam sobie za cel finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jakbym się tam dostał, byłbym naprawdę bardzo zadowolony.
Na co stać drużynę beniaminka I ligi? Po waszym składzie widać, że jest bardzo wyrównany i wydaje się, że możecie trochę namieszać w pierwszoligowej stawce.
- Chcielibyśmy pokrzyżować plany faworytom. Spróbujemy wszystko zrobić, aby właśnie tak się stało. Skupiamy się na osiągnięciu jak najlepszego wyniku, a czas pokaże co zdołamy osiągnąć w tym sezonie.
Które z zespołów pierwszoligowych będą pana zdaniem biły się o awans do ekstraligi?
- Wszyscy mówią o drużynach z Gniezna i Grudziądza w kontekście walki o przepustkę do ekstraligi. I rzeczywiście na papierze wygląda to tak, że posiadają najsilniejsze zespoły wśród całej stawki.
Sześć zespołów w I lidze i sześć na froncie drugoligowym ma wystartować w tegorocznych rozgrywkach. Czy nie warto byłoby zatem połączyć obie te ligi?
- Z punktu widzenia klubów może to być niechciane, ponieważ będzie więcej spotkań, a co za tym idzie więcej wydatków. Trzeba przecież płacić za każdy start. Dla zawodników sprawa ta ma się inaczej, my chcemy jak największej ilości meczów. Na pewno każdy ze startujących na żużlu jest za tym, aby ligi jednak połączono.